Ni z tego, ni z owego słońce przestało wychodzić. Jest szaro, nastał półmrok. Deszcz nie przestaje mżyć, zapadły mgły nad wielką wodą, nie widać już Szwecji. Apteczne kolejki po zapasy witaminy D rosną, to już ten czas.
Wszechobecna szarość przełamywana jest czasami fioletowym jarmużem. Z dodatkiem białej jak śnieg skorzonery i grzybów bogatych w witaminę D. Czy wiedzieliście, że wystawienie grzybów na słońce powoduje w nich produkcję witaminy D, nawet już po ususzeniu? Jest to witamina D2, nie D3 ktora jest lepiej przyswajalna.
Takze czekając na słońce jem grzyby z kolorowym jarmużem i wężymordem.
A o wężymordzie pisałam dzisiaj na
1000roslin.pl:
Skorzonera (Scorzonera hispanica) zwana wężymordem albo czarnym korzeniem, czasami niesłusznie nazywana salsefią (ta nazwa należy się kozibrodowi porolistnemu), to warzywo korzeniowe, które znowu wraca na nasze stoły. Skorzonera znana od starożytności rozgościła się na europejskich stołach już w średniowieczu, najpopularniejszy okres jej panowania przypadł na XVII-XIX wiek. Nawet słodzono nią kawę. Doceniano również jej właściwości lecznicze – twierdzono, że pomaga przy zakażeniach, zawrotach głowy i bólach serca. Miała być również antidotum na ugryzienia jadowitych węży.
Skorzonera zawiera potas, żelazo, wapń magnez, sód, fosfor, i witaminy: E, B1, B2 i C. Polecana jest diabetykom, gdyż zawiera inulinę (podobnie zresztą jak topinambur).
Korzeń skorzonery dorasta do 30 cm długości, największe okazy zbiera się w drugim roku po wysianiu, przed kwitnieniem rośliny. Czarna lub ciemnobrazowa skórka kryje śnieżnobiały miąższ, który po obraniu szybko brunatnieje (dlatego obrane korzenie należy natychmiast włożyć do wody zakwaszonej cytryną lub octem). Z miąższu wydziela się również klejące mleczko, dlatego do obierania poleca sie rękawiczki. Wymyte korzenie można też ugotować ze skórką, po ostygnięciu łatwo ona odchodzi.
Wężymord zwany jest u nas zimowym szparagiem, w Danii szparagiem ubogich. Mimo tego, że wcale nie smakują podobnie, często przyrządza się je w podobny sposób – gotuje w wodzie i podaje z białym sosem (beszamelem lub holenderskim), albo podsmaża na maśle z dodatkiem tartej bulki.
Ale sposobów przygotowania skorzonery jest dużo więcej! Można ją schrupać na surowo, ma bardzo przyjemny, lekko słodkawy smak, a do tego jest bardzo chrupka. Będzie doskonałym składnikiem surówek, można przygotować z niej surowy makaron. Można ją gotować, piec i smażyć, w konfiguracjach z różnymi warzywami i przyprawami. Można z niej zrobić zupę albo farsz do tarty. Ja ją właśnie zakisiłam.Listki są również jadalne.Z tego wszystkiego mam dzisiaj dla Was skorzonerę po azjatycku z jarmużem i grzybami.
Wężymord po azjatycku
ok. 400 g skorzonery
200 g grzybów użyłam mixu portobelo, shitake, boczniaków
kilka liści jarmużu (u mnie fioletowego i cavolo nero
pół łyżeczki pasty miso
tłuszcz do smażenia
Skrozonerę obrać, przepołowić wzdłuż i pokroić w mniejsze kawałi.pamiętając o łożeniu jej do zakwaszonej wody. Wrzucić na rozgrzany tłuszcz i lekko skarmelizować z obu stron. Miso wymieszać z wodą, połową mieszanki podlać skorzonerę i poczekać, aż płyn odparuje. Przełożć do innego naczynia. Na patelnię wrzucić porwane liście jarmużu i chwilkę podsmażyć bez tłuszczu. Przełożyć do naczynia. Na rozgrzanym tłuszczu podsmażyć grzyby, zarumienić. Podlać resztą misą i gdy większość wyparuje, dodać do pozostałych składników, wymieszać. Podawać z ryżem lub jako sałatkę.
Wężymorda postanowiłam również ukisić, dam znać co z tego wynikło.