Kolor: rubinowy
Zapach: lekko intensywny, mix wiśni i czarnej porzeczki, czarna jagoda, wanilia
Smak: porzeczka z przebijającą wiśnią i waniliowym (lekko wyczuwalnym) finiszem
Dla mnie: Od momentu powrotu z Francji do kraju, nie ukrywam tęsknoty za winami z Burgundii. Do tamtej pory, francuskie wina uważałem za „kwasibory” – ciężko strawne i drogie jak na polskie warunki. Ale nie miałem okazji próbować ich wiele, a już na pewno nie były to wina burgundzkie. Dla mnie rządził „Nowy Świat” – syrahy, merloty i cabernet sauvignon wśród czerwonych, no i rzecz jasna – sycylijskie Nero D`Avola.
Trzy tygodnie we Paryżu i trzy dni w Dijon wywróciły mój świat postrzegania wina. Typowe klasyki jak Chardonnay, czy Bordeaux pozostaną w mej pamięci jako wina dobre, lecz nie wybitne. Do tych ostatnich zaliczają się Burgundy. Za bardzo nie wiedziałem o co w tym wszystkim chodzi, dlaczego te wina uchodzą za swoistego rodzaju ekstraklasę wśród win, no i cenowo to półka bardzo wysoka. Ale skosztowanie kilku spośród nich, notabene, wcale nie z najwyższej półki, pozwoliły mi docenić walory tych win. Dziś wodzę oczami w sklepach w poszukiwaniu etykiet na butelkach z napisem Bourgogne lub przeglądam witryny sklepów internetowych i ciężko wzdycham na widok ich dostępności, no i niestety ceny. Dlatego gdy w Kauflandzie, robiąc zakupy, spostrzegłem butelkę z charakterystycznym napisem Bourgogne Pinot Nor w tak niskiej cenie, nie zawahałem się ani przez moment. Nie spodziewałem się rewelacji, ale przez wzgląd na sentyment i chęć chwilowego powrotu do Francji, zakupiłem to wino.
Jean Louis Quinson to marka najwyraźniej znana, bowiem przeglądając strony internetowe, natknąłem się na wiele witryn oferując wina z różnych szczepów i oceniana dość przyzwoicie. Przedstawiane jest jako „klasyczne wino z podstawowej oferty Burgundii” (co prawda ta ocena dotyczy rocznika 2011 -
http://6win.pl/product-pol-782-Bourgogne-Pinot-Noir-Quinson.html).
I faktycznie, to proste wino bez głębszej finezji smakowej i zapachowej. Pierwszemu łykowi towarzyszyła myśl – „to chyba jakaś przemysłówka”. Na szczęście kolejne próby zniwelowały to negatywne wrażenie, ale pozostało uczucie niedosytu. To wino proste i nieskomplikowane, płaskie w smaku i niestety bez dymu i przypraw w przeciwieństwie do ocenianego w ten sposób pinot-a z rocznika 2011. Ale z drugiej strony – czego mogę wymagać od Pinot Noir – a, w tak niskiej cenie? Przynajmniej, dzięki jego degustacji, na parę chwil wracam wspomnieniami do pobytu we Francji i winiarskiej uczty. To wino – na dobry początek – przygody z winami rodem z Burgundii.
Cena/gdzie: 29,99 zł/Kaufland
Serdeczności,
T.