Jednym z podstawowych paleo superfoods jest długo gotowany bulion na kościach. Tylko, że tak się składa, że my jakoś za nawet najlepszym rosołem nie przepadamy. Co więc można zrobić? Można zrobić gęsty, pożywny bulion i przerobić go na zupę-krem. :) Stąd też pomysł na poniższą zupę dyniową - z ostatniej zeszłorocznej dyni.
Co potrzeba:- 1 średnia (ok. 1 kg) dynia piżmowa
- 1 papryczka chilli
- 1 litr bulionu
- 2 ząbki czosnku
- 1 duża cebula
- 1 duża marchewka
- 1 mały korzeń pietruszki
- 0,5 litra mleka kokosowego
- 1 płaska łyżka soli
- 1 łyżeczka świeżo mielonego białego pieprzu
- 50 ml octu balsamicznego lub z białego wina
- 2 - 3 łyżki oliwy z oliwek
- 1 łyżeczka pieprzu cayenne
- 1 łyżeczka cynamonu
- skórka otarta z połowy cytryny
Do dzieła:
Dynię myjemy, przekrawamy na pół i usuwamy nasiona.
Kroimy wzdłuż, nacinamy prawie do skóry, nacieramy, szczyptą soli, pieprzem cayenne i cynamonem.
Pieczemy przez około 1 - 1,5 godziny w nagrzanym do 200 st C piekarniku, aż ładnie się zrumieni.
Jeszcze ciepłą obieramy ze skóry.
W garnku rozgrzewamy oliwę i smażymy na niej poszatkowaną cebulę z czosnkiem i chilli.
Kiedy cebula zacznie nabierać złotego koloru dorzucamy pokrojoną w plasterki marchewkę, obsmażamy krótko i zalewamy bulionem. Dodajemy pokrojony w cienkie plastry korzeń pietruszki i gotujemy razem około 20 - 30 minut. Dorzucamy dynię i zostawiamy na małym gazie, pod przykryciem, przez kolejne 15 minut. Dodajemy ocet balsamiczny, otartą skórkę z cytryny i całość dokładnie miksujemy ręcznym blenderem na gładki krem. Dodajemy mleko kokosowe, biały pieprz i doprawiamy do smaku solą. Gotujemy na małym ogniu gotowy krem przez 5 minut żeby smaki dobrze się połączyły.
Podajemy gorący!
Smacznego! :)