Są takie potrawy, o których człowiek by nawet nie pomyślał, że mógłby zjeść. To chyba jedno z tych właśnie dań. Połączenie rybnego curry z dużą ilością cytryny i banana. Na to danie wpadliśmy płynąc przez paleo-zakątki-internetu, i jego nietypowość nam się spodobała. A że wyszło smacznie, to podajemy przepis dalej, może ktoś oprócz nas się skusi. :)
Co potrzeba (na 4 porcje):- cytryna
- 500 g wybranej ryby (świeżej lub mrożonej bez glazury)
- szczypior, razem z cebulkami (3 sztuki cebulek)
- szklanka mleka kokosowego
- pasta curry lub wersja sypka przyprawy :)
- 2 średnie banany
- 2 łyżki płatków migdałowych/kokosowych
- świeża kolendra
- sól i pieprz do smaku
Jak zrobić:
Oskrobać skórkę z jednej cytryny, przekroić ją na pół. Rybę pokroić na mniejsze kawałki, ale tak by były dość duże i posypać skórką z cytryny. Wycisnąć sok z połowy cytryny i polać nim rybę. Doprawić solą i pieprzem wg upodobań smakowych. Posiekać szczypiorek - zieloną część osobno i cebulki osobno.
Na patelni, na średnim ogniu, wymieszać mleko kokosowe z pastą curry i doprowadzić do bulgotania. Dodać kawałki ryby oraz cebulki i zostawić na około 5 minut, tym razem pod przykryciem. W tym czasie pokroić banany w plasterki i wrzucić na patelnię, razem z łyżką migdałów. Dodać posiekaną kolendrę. Gotować pod przykryciem, aż ryba będzie się rozpadać na ładne kawałki.
Gdy już się wszystko ugotuje, polać sokiem z drugiej połowy cytryny. Posypać zieloną częścią szczypiorku i drugą łyżką migdałów.
Smacznego :)