Na pierwszy rzut oka powiecie, że zwariowałem. A i owszem. Postanowiłem zrobić frytki z pietruszki. To było ciekawe doświadczenie. Ale czy warte polecenia?
Bezlitośnie potraktowana i do piekarnika
Przyznam się, że był to eksperyment. I tak całkiem serio, to nawet nie wiedziałem jaki będzie finalny efekt. Żywiłem się nadzieją, że będzie smacznie.
Każdą pietruszkę pokroiłem coś na kształt oryginalnych frytek. Średnio mi to wyszło, ponieważ w zasięgu ręki (a mam długą) miałem tylko nóż, i to średniej ostrości. Ledwo przeżyłem, ale ostatecznie pokroiłem pietruszki. Po intensywnym krojeniu zabrałem się za marynatę i przygotowałem:
- oliwę z oliwek
- papryka ostra
- papryka słodka
- czosnek
- pieprz i sól
Wszystkie składniki wymieszałem z oliwą i gotową marynatę wylałem na surowe pietruszki. Piekarnik rozgrzałem do 200 stopni, pietruszki zaczęły się piec.
Gdyby nie to, że pietruszki robiły się cholernie długo, to bez wątpienia poleciłbym ich przygotowanie. Sporo się naczekałem, zanim stwierdziłem, że nadają się do zjedzenia. W moim przypadku było to lekko ponad godzinę zegarową - a to zdecydowanie za długo.
Zatem jeżeli macie...
- czas
- cierpliwość
- ochotę na coś innego
... z ręką na sercu - polecam. Pietruszki same w sobie mają słodkawy posmak, wiec ich konfrontacja z przyprawami dała ciekawy efekt.
Przy okazji kieliszek znalazł nowe zastosowanie, prócz alkoholu można tam dać sos, który ostał się na dolnych półkach.
Student też potrafi gotować