Nie wiem już ile razy robiłam tę potrawę. Oczywiście tylko wtedy, gdy My śmigał gdzieś poza domem. Dziś się alkoholizuje z takimi jednymi, więc mogłam znowu się uszczęśliwić tymi, tzw. robalami. Siedzę sobie sama w domu, piję piwo o nazwie Pan kot, słucham sobie metalowego Saranga (polecam, jeżeli ktoś lubi taką muzykę) i zajadam się krewetkami - pełnia szczęścia. Co do przepisu, cóż mogę napisać, jeżeli lubicie krewetki, po prostu go zróbcie. Tyle w temacie :).
Składniki:
20 średnich krewetek
1 szklanka kaszy kuskus
pół pęczka koperku
pół pęczka szczypiorku
pół pęczka natki pietruszki
pół małej cukinii
1 zielone chili
1 ząbek czosnku
sok z połowy cytryny
oliwa z oliwek
sól
(przepis na 2 porcje)
Cukinię kroimy w małą kostkę i chwilę smażymy, z rozdrobnioną chili. Kuskus robimy wg instrukcji na opakowaniu. Cukinię, chili, gotowy kuskus i wszystkie poszatkowane zioła wrzucamy do miski. Solimy i dodajemy sok z cytryny, odstawiamy. Jeżeli chodzi i o krewetki to miałam do dyspozycji obgotowane. Jakiś czas temu je zamroziłam, dziś rozmroziłam w letniej wodzie. Musiałam je oczywiście najpierw oczyścić. Na początek, ukręcamy im łebki, później obieramy z pancerzy, pozostawiając ogon. Jeżeli nie macie ochoty na zostawianie ogona, możecie go oczywiście także urwać. Później, lekko nacinamy zewnętrzną, górną część krewetki i wyciągamy delikatnie, czarną nitkę. Na patelni rozgrzewamy oliwę i wrzucamy na nią pokrojony w plasterki czosnek. Dorzucamy do niego oczyszczone krewetki, chwilę obsmażamy.