Nie wyobrażam sobie płatków bez owoców. Niestety późna jesień nie jest dobrą porą na tego typu fanaberie. Na szczęście wszystko da się jakoś obejść, zatem bardzo często korzystam z mrożonych owoców. Moja zamrażarka zawsze jest pełna smaków lata, które systematycznie uzupełniam w sezonie na dane owoce. Oczywiście można znaleźć u mnie klasyki, takie jak truskawki i wiśnie, lecz w tym roku pokusiłam się także o zamrożenie moich ulubionych śliwek. W ten sposób co jakiś czas mogę urozmaicić moje śniadanie dodatkiem tych owoców.
Staram się ułatwiać sobie życie i planować je jak tylko się da, oczywiście dotyczyło to także przechowywania owoców. Przed zamrożeniem od razu podzieliłam je na małe porcje, tak że teraz nie muszę martwić się o ich rozmrażanie przed przygotowaniem śniadania. Nawet jeśli wieczorem zapomnę je wyjąć do rozmrożenia, nie oznacza to że rano będę musiała zrezygnować z owocowego śniadania. Pyszną owsiankę można przygotować także w biegu, a wiadomo jak to rano bywa – nie zawsze wstanie się na czas.
W takiej sytuacji wrzucam zamrożone owoce do miseczki.
Dodaję płatki owsiane – w tym przypadku około 50g.
Następnie dorzucam jakieś źródło NNKT – tutaj 4 łyżki siemienia lnianego (może troszkę przesadziłam, ale bardzo je lubię).
Na koniec wszystko zalewam gorącym mlekiem i trzymam pod przykryciem kilka minut. Przez ten czas owoce rozmrażają się, a płatki stają się miękkie, a ja mam chwilę na przykład aby zrobić się na bóstwo :)
Gotowe!
Zaproponowana przeze mnie mieszanka to świetna sprawa na „leniwe” jelita, lecz jeśli Twój przewód pokarmowy łatwo reaguje na tego typu specyfiki, lepiej zastąp siemię lniane migdałami lub słonecznikiem.
Jeśli chcecie podejrzeć, co jeszcze dodaję do płatków - pisałam o tym
TUTAJ