Jakiś czas temu trafiłam na przepis na ciasto kawowe, które Pani Loftus, żona znanego fotografa jedzenia piekła mężowi. Czy to nie urocze, że para ma swoje własne przepisy prawdopodobnie będące kombinacją ich ulubionych smaków? Tak czy siak, wiedziałam, że na pewno przyjdzie dzień kiedyś je upiekę zwłaszcza, że już od dłuższego czasu miałam ochotę na bardzo dosłowne połączenie ciasta i kawy.
Kidy dzisiaj po południu poczułam ochotę na coś słodkiego, pierwotnie chciałam zrobić ciastka z czekolada, ale wtedy przypomniałam sobie zdjęcia tego ciężkiego ciasta. Poszperałam w szafkach, znalazłam daktyle i czekoladę, której koniecznie potrzebowałam i zmieliłam kawę. Kiedy parzyła się w małej kafetierce zastanawiałam się jakie proporcje będą najlepsze. Chciałam żeby było mokre, nawet lekko lepkie i takie też jest.
W samym cieście nie ma cukru, cała jego słodycz to dodatki. Dodałam też trochę cynamonu i wanilii, podejrzewam, że można je ominąć i nie zmieni to dużo w smaku, ale zawsze wydaje mi się, że takie subtelne dodatki jednak robią różnicę.
Przede wszystkim jednak jest kawa i czekolada. Kawałek jeszcze ciepłego ciasta, w wiosenny wieczór z filiżanką herbaty dla mnie było spełnieniem marzeń.
Some time ago I saw somewhere recipe for a coffee cake that Mrs Loftus, wife of a famous food photographer was making for her husband. Isn't it sweet that a couple has their own recipies which are probably a combination of their favourite flavours? Anyway, I knew there will come a day I bake that cake, aspecially that I wanted to bake what connects a cake and a coffee litterally so badly for a long time.
When I felt that I need something sweet this evening at first I wanted to bake chocolate chip cookies, but then I remembered the picture of that heavy cake. I rummaged in shelves and found dates and chocolate (I neccessarily needed). I milled the coffee and when it was boiling in a small moka pot I wandered what proportions would go well in this case. I wanted the cake to be wet, a lmost sticky and that how it came out.
In a cake itself there's no sugar. The whole sweetness is in additives. I also added some cinnamon and vanilla. I suppose you can discount them and it won;t change the taste but I always think that thoso subtle flavours make the difference.
Above all there is coffeee and there is chocolate. Piece of that still hot cake in a Spring evening, witch a cup of tea was the dreams come true for me.
Przepis na małą keksówkę:
80 g daktyli bez pestek
40 g czekolady mlecznej
czarna kawa (powinno to być mocne espresso) około 130 ml
pół szklanki mąki gryczanej
pół szklanki mąki pszennej
jajko
2 łyżki oleju
szczypta soli
1/2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
Nastaw piekarnik na 180*C
Daktyle i czekoladę pokrój na małe kawałki. Zaparz kawę i zalej nią daktyle.
Do miski wsyp mąki, dodaj cynamon, sól, wanilię, jajko i olej. Delikatnie zamieszaj, następnie stopniowo wlewaj kawę i daktyle cały czas mieszając. Na końcu dodaj czekoladę i wymieszaj.
Przelej ciasto do foremki wyłożonej papierem do pieczenia (ja używałam silikonowej).
Piecz około 40 minut.
Recipe for small bread pan:
80 g dates
40 g milk chocolate
black coffee (it should be a strong espresso) about 130 ml
1/2 cup buckwheat flour
1/2 cup wheat flour
1 egg
2 tbsp oil
pinch of salt
1/2 tsp grounded cinnamon
1/2 tsp vanilla extract
Preheat an oven to 180*C
Cut dates and milk chocolate into small pieces. Brew a coffee and pour the dates.
Put flour, salt, cinnamon, vanilla, egg and oil into a bowl. Mix gently then slowly add coffee and dates still mixing. At the end add chocolate and mix again.
Pour the batter into a form covered with baking paper (I used silicon form).
Bake for about 40 minutes.
Smacznego, Laura