Tyle pracy.. mało efektów.
Mnóstwo wylanego potu, setki spalonych kalorii.
64,6 kg./162 wzrostu
Kałuże łez po kolejnej porażce.
Brak motywacji, zero wsparcia.
Setki kilometrów przejechanych na rowerze, godziny spędzone na treningach.
Możliwe ,że wiele osób spotyka się z tym, nie jestem jedyna.
Wiem, wiem też ,że to ja decyduję o swoim losie.
Zmieniam i kształtuje swoje ciało, dokonuje wyborów.
Ciągła walka z kompulsami nie jest łatwa.
Raz jest dobrze, raz jest źle.
Od jakiegoś czasu nieszczęsne 65, po drodze 62 nawet 70.
Niestety...
Teraz znowu ciągła walka.. ze swoimi złymi nawykami które chce pokonać.
Droga ze zdrowym odżywianiem przeplatana już rzadszymi napadami.
Czuję ciągle presje ,że musze być Fit,
Przeglądam motywujące zdjęcia,zarazem dodają siły , lecz również demotywują.
Demotywują, bo widzę ile muszę jeszcze zmienić żeby tak wyglądać.
Nie jestem fit, nie jestem idealna. Ale wiem ile pracy wkładam w pokonywanie przeciwności.
Tylko ja wiem, ile trudu to kosztuje.
Efektów nie widać na zewnątrz zbyt wiele, ale efekty wewnątrz wiele więcej potrafią zmienić..
Mam nadzieje ,że kiedyś szczęście się do mnie uśmiechnie, dam radę.. I jeszcze nie raz wstawie tu zdjęcie z moimi postępami.