To jeden z takich przepisów, które czasami znajduję w zbiorach mojej mamy. Patrząc na konsystencję ciasta, jakie wychodzi, pomyślałam, że będą to kruche ciasteczka. Jednak po upieczeniu są miękkie i w smaku przypominają ciastka holenderskie. Z przepisu nie powstaje dużo ciasteczek, ale uwierzcie, kiedy tylko pojawią się na stole w mig znikną z talerza. :)
SKŁADNIKI:
13 czubatych łyżek mąki
10 płaskich łyżek masła
2 czubate łyżki cukru
2 łyżki mleka
1 jajko
1 cukier wanilinowy
szczypta soli
otarta skórka z połówki pomarańcza
tłuszcz do wysmarowania blachy
1. Dokładnie utrzeć masło z cukrem na puszystą masę. Otrzeć skórkę z połówki pomarańcza, dodać do przygotowywanej masy mleko, jajko, cukier wanilinowy, szczyptę soli.
2. Całość energicznie ucierać lub miksować mikserem do jednolitej konsystencji. Stopniowo dodawać mąkę stale mieszając. Z tak przygotowanego ciasta formować ręcznie kuleczki wielkości orzecha włoskiego.
3. Starannie wysmarować tłuszczem blachę. Przygotowane kuleczki z ciasta wyłożyć na blachę i spłaszczać palcami na malutkie placuszki. Piec w temperaturze 200 st. C przez 15 minut i odstawić następnie do ostygnięcia.
Ciastka można dowolnie udekorować. Jak widać wykorzystałam do tego rozpuszczoną w kąpieli wodnej czekoladę, płatki migdałów i rodzynki.