Długo trwało zanim zabrałam się za zrobienie swojego pierwszego kimchi, ale w końcu w pewien wolny weekend zabrałam się za kiszenie kapusty pekińskiej i jej marynowanie. Bo kimchi to właśnie koreańska kiszona kapusta. Jest to tradycyjne danie kuchni koreańskiej (pewnie tak jak nasza kiszonka). Ku mojemu zdziwieniu zrobienie jej trwało dosłownie chwilę. Z niecierpliwością czekałam, aż kapusta się zakisi i będzie gotowa do zjedzenia. Po paru dniach nadzszedł dzień próby i niestety mój zachwyt szybko opadł, bo niestety absolutnie nie trafiło to w moje smaki. Ale przecież nic nie może się zmarnować. Na ratunek przyszła jadłonomia ze swoim przepisem na zupę z użyciem kimchi właśnie. Jest to najlepsza wegańska rzecz jaką jadłam, dlatego postanowiłam poszerzać zasięg przepisu na nią, bo naprawdę warto poświęcić chwilę na przygotowanie. Smakuje jak połączenie tradycyjnego kapuśniaka z pomidorową. O ile nie jestem fanką zup, tak tą mogę jeść w kółko i w kółko. Robiłam ją już pare razy i zawsze kto jej nie spróbuje zaraz biegnie po dokładkę (chociaż najchętniej bym zjadła całą sama). :)
Przepis.