Kiedy byłam mała mama zwykle gotowała mi owsiankę na mleku. Lubiłam ją, bo miała odpowiednią ilość cukru. Później jadałam ja także z bananem, była jeszcze słodsza i lubiłam ja jeszcze bardziej. Mama nie robila posiłków "fit" ;) jak zresztą żadna prawdopodobnie mama w owym czasie w Polsce. Teraz myślę, że nie tylko dlatego, że nie było w czym wybierać w sklepach, ale także dlatego, że zwyczajnie nie wiedziała, że tak można. W końcu nie było internetu ;)
Co prawda nie stosuję drakońskich diet, ani nie jem czegos tylko dlatego, że jest zdrowe i modne, ale owsianka bez mleka (przynajmniej krowiego), na wodzie ze świeżymi owocami jest czymś, co na śniadanie smakuje mi najbardziej. Czuję się po niej lekko i jednocześnie jestem najedzona. Uczucie sytości po takiej owsiance pozostaje na długo, 'do obiadu' można uzupełnić ewentualny głód jakąś bułeczką razową, czy grahamką z pomidorem ( i z masłem;). Tak czy siak każdemu kto nie cierpiał owsianki w dzieciństwie proponuję skosztować jej odchudzonej i jednocześnie wzbogaconej wersji. (podobno gotowany owies ma wysoki indeks glikemiczny, więc lepiej go unikać w takiej wersji).
Owsianka fit! Po mojemu !
dwie garście (damskie ;) płatków owsianych górskich ( ja używam tylko ze Stoislawia)
garść żurawiny (tak, wiem jest slodzona, trudno ;)
trzy łyżki wiórków kokosowych
dwie lyzki sezamu
banan
pól jabłka
nektarynka lub brzoskwinia w sezonie
kilka truskawek w sezonie
kilka orzechów włoskich
kilka migdalow
dla wielbicieli słodyczy, można dodać łyżeczkę, dwie miodu
Zasada jest prosta, owsiankę zalewany niewielką ilością gorącej wody (do poziomu platkow) jak delikatnie zmiękną dosypujemy sezam i wiórki, żurawinę, orzechy, migdały oraz pokrojone owoce. W ten sposób każdy może stworzyć swoją mniej lub bardziej zdrową kombinację.
Smacznego!