Wczoraj pierwszy raz po miesięcznej przerwie wyszłam wieczorem biegać. Tak tęskniłam. Od kilku dni już nie mogłam się powstrzymać, ale chciałam mieć pewność, że to ja chcę biec, nie jakiś dziwny głos w głowie. Tuż przed wyjściem walkę ze sobą toczyłam ogromną. Pokonać swoje lęki, obawy. Bo gdy tych kilka tygodni temu postanowiłam sobie 'trochę-nie-pojeść' moje ciało szybko ucierpiało. Omdlenia na ulicy, serce kołaczące, z trudem łapany oddech. Nie wiedziałam czy to wina ciała, czy to już nerwica lękowa i napady paniki. Na uczelnię tato mnie woził samochodem, bałam się sama spać w domu.Powoli zaczynałam jeść więcej, powoli stabilniej stawałam na nogach, odważniej wychodziłam z domu. Ogromne obawy miałam wczoraj, bo przecież jeszcze się nie odbudowałam fizycznie, przez co i psychika miękka. Miękka? O nie. Nie ja. Powoli, Max. 6 km. Wolno, spokojnie. Pogoda idealna. Rozgrzewka, wdech wydech, dziwne ukłucie w podbrzuszu, może powinnam raz jeszcze skorzystać z toalety? Nie. To tylko nerwy. I wyszłam.Po pierwszych kilku krokach już wiedziałam, że nie biegam, a latam. Wszystkie obawy mnie opuściły. I ta wolność. Nie zmęczyłam się prawie w ogóle. Chciałam więcej, ale nie. Nie ma szarżowania. Rozsądnie.Dla tego uczucia warto. Warto mieć siłę, kurna no. Warto. Dla biegania. Borze, jak ja to kocham. Kondycji nie utraciłam chyba zanadto, codzienne, kilkukrotne, długie marsze z psem choć trochę rekompensowały i dywanówki o ile czas pozwala (nie przepadam za tym typem ćwiczeń, ale muszę wzmacniać kręgosłup po grudniowej kontuzji), poza tym 2 lat regularnego biegania nie da się tak łatwo zaprzepaścić.Nie pozostaje mi nic innego jak rozsądnie wdrożyć znów bieganie no i zacisnąć zęby i kontynuować moje lekko oszukane/ zmodyfikowane MinnieMaud :]
Wybaczcie, tak się rozpisałam, ale ta lawina endorfin wciąż we mnie krąży i musiałam się tym podzielić :P
Ultraczekoladowe doładowanie przed jak zawsze zabieganym wtorkiem.
Czekoladowy krem z tofu z borówkami, różanym musem z mango, ziarnem kakaowca i pistacjamiBananPrzepis:300g tofu
90g jogurtu naturalnego
Pasek gorzkiej czekolady (użyłam 81%)
Łyżka gorzkiego kakao
Stewia
Mango zblendowane z wodą różaną
Mały banan + garstka borówek
Ziarno kakaowca i pistacje
Większość czekolady rozpuszczamy w kąpieli wodnej (kawałek siekamy).
Tofu blendujemy z jogurtem naturalnym, kakao i rozpuszczoną czekoladą. Dodajemy stewię do smaku.
Mieszamy posiekaną czekoladę z kremem i odstawiamy na noc do lodówki.
Podajemy z dodatkami.
PS. Bombka dziękuje za komplementy :D
Pam.