Przede mną trzy wolne dni. Przydadzą mi się. Przez kolejne dwa tygodnie będziemy pracować w osłabionym składzie, a pacjentów jest ciągle więcej i więcej.
Dzisiaj rano pożegnaliśmy jedną z babeczek, nie było łatwo. Śmierć właściwie nigdy nie jest łatwa, jest długotrwała, często daje wyraźne znaki że nadchodzi więc w pewnym sensie czeka się na nią, a doświadczone pielęgniarki mówią, że czasami można poczuć jej obecność.
Wczoraj podarowałam trochę szczęścia pacjentce, zabierając ją na kilka minut na słoneczny koniec oddziału, jest tam ławeczka na której spędziłam z nią bardzo miłe chwile, a potem pozwiedzałyśmy trochę oddział.
Czasami daję pacjentom kawał swoich emocji, uczuć, kawał siebie tak naprawdę. Wymaga to wiele energii, która wraca później do mnie lecz w innej formie. Ta energia wraca w postaci uśmiechu, miłych słów, przytulenia, czasem jest to złapanie za dłoń, które ma w sobie tak wiele ciepła. A czasami dostaję po prostu banana.
Jutrzejszy dzień jest tylko dla mnie!