Ważnym w życiu jest by nie panikować. Ważne, by patrzeć na świat chłodnym okiem. Więc dlatego jestem spokojna i moje decyzje choć może nie najmądrzejsze i może ryzykowne, to też nie martwię się na zapas. Bo i po co?
Dzień w pracy masakryczny był! No to był dramat absolutny. Jak już mi się udało na chwilę usiąść, to po minucie byłam potrzebna przy pacjencie.
Taka byłam dzisiaj pozytywna i taka radosna i znowu taka odpicowana. Miałam plany na dzisiaj, stąd też moje „odpicowanie”, ale ponieważ z pracy wychodziłam niemal na czterech i z jęzorem wywalonym do kolan, to odpuściłam wszelkie dzisiejsze podróże.
I chociaż w autobusie zasypiałam na ramieniu półobcego chłopaka, to w domu szybko się rozbudziłam. A najbardziej ciśnienie podniosła mi konieczność wprowadzenia ludzi w mój bałagan.
I tak był to smutny dzień, beznadziejny wręcz, do dupy.