Jestem podła. Nawet sama siebie przed chwilą nazwałam „padalcem”, ale nie chcę pisać dlaczego. Ale moje przekonanie o tym, że naprawdę jestem podła ma związek z tym, że kiedyś spławiłam jednego gościa z powodu… jego dużej głowy. Fakt, że i charakter miał słaby, bo ciągle się chwalił jakich ma dzianych i uczonych rodziców, ale głównym powodem była jego głowa! Nie pomogło nawet to, że grał w zespole na basie! A dziś nazwałam jednego chłopaka… bakterią. Cała ja!
Mam dobry nastrój, bo wszystko jest dobrze, wszystko się układa. Jest co prawda kilka osób, które wkurzają mnie mega, mega, mega mocno ale nic nie mogę na to poradzić innego, jak tylko o nich nie myśleć.
Kilka dni wolnych od pracy zrobiło mi naprawdę dobrze. Trochę leniuchuję, trochę nadrabiam zaległości w biologii i chemii, a trochę się zwyczajnie bawię atlasem 3D (który tak btw jest genialny!).
Spędzam też czas na „bawieniu się” z głupim kotem mojej mamy i efektem tego jest wielki ślad po pazurze na mojej twarzy, który nie daje się ukryć pod podkładem!
Zaleceniem lekarza dla mnie jest dieta, której staram się przestrzegać, ale to jest bardzo ciężkie, bo nie mogę spożywać produktów mlecznych, smażonych, tłustych (w tym majonezu!), nie mogę pić kawy, jeść pikantnych potraw, pić gazowanego ani oczywiście alkoholu. Czyli pozostaje mi kleik i sucha bułka.
Chociaż wyszukiwanie rzeczy które mogę jeść pobudza moje kreatywne myślenie!