Nie mogę powiedzieć co kupiłam, bo K. tu czasem zagląda!
Niestety przestaje zachowywać zdrowe podejście do pracy, którą miałam wykonywać tylko przez moment. Może nie do końca niestety, bo wszelkie doświadczenia jakie zbieram teraz w szpitalu, wszystkie informacje jakich szukam, moje dopytywanie i doczytywanie, to wszystko przyda mi się w każdej pracy gdzie do czynienia będę miała z pacjentem. Jednak wygląda to tak, że po powrocie do domu, kiedy nie muszę już tych chorych ludzi oglądać na żywo, to gdzieś tam na końcu głowy i tak ich mam i się interesuję konkretnymi przypadkami.
To wszystko oczywiście zgłębiam pod kątem masażu, bo to jest dla mnie najważniejsze. I tak oglądałam dzisiaj różne programy i filmy o cyber oku, genialnym urządzeniu, które zostało wymyślone przez gdańskich naukowców, właściwie w dużej mierze jeszcze studentów.
I kolejny raz zobaczyłam jak kruche jest życie. Dzisiaj piszę bloga, mam fantastycznego faceta (którego z reszta spławiłam dziś, by móc poszperać trochę w necie, przepraszam!), jest mi dobrze, a jutro? Jutro jest absolutnie niepewne, nie wiemy co z nami będzie jutro, czy w ogóle będziemy, jacy i jak będziemy.
Dlatego tak bardzo nie lubię kłótni i milczenia między bliskimi sobie osobami, bo jest pięknie, nagle nadchodzi kłótnia, jest złość, nerwy krzyki, a potem przychodzi jutro, którego nie ma. Dzieje się cokolwiek, co sprawia, że już się nigdy więcej nie zobaczymy, nie dotkniemy, nie porozmawiamy. I potem jest żal; jak mogliśmy dopuścić do sytuacji, że nasze ostatnie wspólnie spędzone chwile w życiu wyglądały tak a nie inaczej?
Codziennie spotykam na oddziale młodą kobietę, żonę jednego z pacjentów, która płacze i widzę, że tak naprawdę każdy może być kiedyś w podobnej sytuacji.
Taka refleksja może nostalgiczna, może jesienna, ale nie chcę przekazać w niej smutku. Bo to nie smutek czyni nasze życie pełnym i pięknym, tylko docenianie ludzi których się kocha. I nie zapominanie o tym, że nic na tym świecie nie jest nam dane na zawsze.