Odwiedziłam dzisiaj (mając 10 minut czasu) Hebe. Miałam w planach kupić tylko maseczkę w płachcie, ale oczywiście na tym się nie skończyło.
Ale najpierw odżywka, którą kupiłam wczoraj w Rossmannie. Często piszę, że uwielbiam odżywki Eveline, a ta jest nowością, więc pewne było, że musiała trafić w moje łapki. Nie użyłam jej jeszcze, bo mam póki co na paznokciach Bielendę, o której chciałam przygotować wpis, ale tak tego kosmetyku nie lubię i tak mi się źle na paznokciu zachowuje, że chyba to przemilczę.
W Rossmannie kupiłam też brązową kredkę do oczu, z zamiarem używania jej do brwi. Mam zerowe doświadczenie w malowaniu brwi, a wydaje mi się, że kredka na początek jest dość łatwa.
A wracając do Hebe, to tam kupiłam zamierzone maski. Cały czas, od dość dawna używam glinek. Ale mam ogromną ochotę zrobić sobie jakąś właśnie maskę w płachcie. Glinka zasycha, trzeba jej pilnować, mocno brudzi, a ja mam ochotę na prawdziwy relaks.
Maseczka Biowax. To był spontan, i to pierwszy produkt tej firmy, który sobie kupiłam, wcześniej podbierałam mamie wszelkie maseczki albo szampon. I jest to też pierwszy kosmetyk Biowax, którego zapach nie tylko mi nie przeszkadza, ale nawet bardzo mi się podoba! Jestem bardzo ciekawa jak mi się sprawdzi ta maska.
Kolejny spontan przy kasie to płyn micelarny Green Pharmacy. Nie wyobrażam sobie codziennej pielęgnacji bez użycia płynu micelarnego.
I na koniec lakier do paznokci, który skusił mnie po prostu naprawdę niską ceną i kolorem, który jest piękny! Mam jakieś jasne brązy, szarości i kolory całkiem cieliste w szufladzie, a ten wydaje się być trochę ciemniejszy i ożywił moją kolekcję.
O maskach pewnie napiszę w kolejnym wpisie, albo w jednym z najbliższych. A o pozostałych produktach naskrobię coś, gdy już ich poużywam.
Dziewczyny, używałyście już któregoś z tych kosmetyków?