Walentynki spędzone w cudownym towarzystwie rodzinki i bajki animowanej ;) Mimo, że niby mam już te swoje lata, to uwielbiam oglądać bajki! Są bardzo pouczające, wzruszające i piękne. Potrafią wiele nauczyć, a już na pewno więcej niż przepełnione seksem, agresją i przemocą filmy, których ostatnio coś dużo się pojawia w telewizji.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już jakiś czas temu pisałam Wam o paczuszce, którą dostałam od firmy Stefanki. Nie ukrywam, że troszkę się przestraszyłam, bo wiele z nich miało smaki mięsne. Staram się takich unikać, ale czasami wiem, że po prostu chodzi tu o rodzaj dobranych przypraw...no ludzie, przecież nawet zdarza mi się dodawać przyprawy do kurczaka do mojego tofu w warzywach ;) To TYLKO nazwa, tak samo jak ''parówki'' sojowe czy ''burgery'' z fasoli, ale wracając...
Mój tata był chyba najbardziej ciekaw tych przekąsek, a jak już wspomniałam mu, że idealnie nadają się do zimnego piwa, to tylko czekał aż nadarzy się okazja do skosztowania. Opisze reakcje moje, taty, jak i mamy i siostry. Czy nas zachwyciły o tymże specyficznym smaku? Zapraszam! :)
Skład:
Wygląd: Opakowanie jest bardzo ładnie zrobione, ale wiadomo, nigdy bym na nie sama z siebie chyba nie zwróciła uwagi, bo mięsne smaki to ostatnia rzecz jaką chciałabym zjeść. Nie dla mnie te wszelkie bekonowe chrupki, które mimo, że NIE MAJĄ w sobie mięsa, po prostu nie kuszą, a wręcz odpychają. Tak samo było z tymi grzankami i innymi mięsnymi odpowiednikami z paczki...no, ale spróbować do testów trzeba!
Dodam jeszcze, że nazwa mnie po prostu rozbroiła :'D Ogólnie firma Stefanki oryginalnie nazwała swoje przekąski. Podoba mi się też to, że na opakowaniu znajduje się infografika z pomysłami jak je pałaszować.
W środku znajdziemy maluteńkie grzanki, w kształcie frytek (?). Dokładnie obsypane przyprawą - jest moc! Są idealne do sałatek czy zup, bo ich rozmiar nie będzie wadził przy jedzeniu. Ja swoje skosztowałam na sucho, to samo mama i siostra, a tata postawił na spróbowanie przy dobrym piwie. Czy nam smakowało?
Smak: Zapach jest bardzo intensywny, aż za bardzo, co mnie osobiście bardzo zniechęciło. To dosłownie tak, jakby niuchać dopiero co smażony boczek na patelni, blech. Wiem, że fanatykom mięsa nie byłoby to wadą, ale dla mnie niestety tak. Innym domownikom pachniały apetycznie. Grzaneczki są zbyt twarde, ale myślę, że w sałatce czy zupie zmiękłyby i nie bolałyby po nich tak zęby, jak na sucho ;)
Teraz czas na degustację i zacznę od strony damskiej. Dla nas, kobitek, były okropnie słone, sztuczne i zbyt aromatyzowane. Nie dość, że jeszcze podchodziło to pod bekonowe prażynki, to sól powodowała, że człowiek miał ochotę wypić całą butelkę wody na raz :( I mnie, i mamie, a nawet mojej siostrze nadmiar aromatów przeszkadzał i po prostu nam to nie smakowało. Liczę, że inne smaki mnie zachwycą.
A teraz tata, który był...zachwycony! Uwielbia solić i robi to w dużych ilościach. Dla niego słabo przyprawione danie jest niejadalne, a boczek to jeden z najlepszych przyjaciół. Kiedyś się ze mnie śmiał, że jego ''ulubionym warzywem jest boczek''...jak tu wegetariance żyć z takim zatwardziałym mięsożercą? A da się ;) Nie odbiegając dalej od tematu...tatuś był zachwycony, bo uznał, że tak prawdziwego smaku bekonu dawno nie czuł w żadnej przekąsce. Uznał, że z piwem komponuje się super, bo zawsze fajnie mieć takiego słonego chrupacza. Niestety zawiodło go to, że Stefanki okazały się być twarde jak kamień! Każdy z nas miał z tym problem.
Podsumowując? Ten smak kompletnie nie jest dla mnie, ale mam nadzieję, że wersje o smaku warzyw czy sera mnie oczarują :)
Ja nie polecam, ale mój tata jeszcze by się na nie skusił.
Podsumowując:
kobitki - 4/10
tata - 7/10
Cena - ok. 2 zł Stokrotka
Cy kupimy ponownie? - Nie