Jak to jest, że to wolne tak szybko ucieka? Wczoraj jeszcze był poniedziałek, a dziś już piątek? Rany...no niestety na tych przyjemnościach leci jak szalony, a szkoda, bo dałabym wiele żeby leciał czas tak długo, jak mi w szkole :P Plus taki, że zostały mi jeszcze 3 dni, a więc nie jest źle! Z wszystkim muszę się wyrobić :)
Pamiętacie moją pierwszą przygodę z batonikiem Meridian banana&peanut? I drugą z wersja peanut? B Pierwszy bardzo mnie zawiódł swoim sztucznym, bananowym smakiem, a drugi czarował smakiem masła orzechowego zamkniętego w małym batoniku. Po drugiej wersji tak się pozytywnie nakręciłam, że następnego dnia sięgnęłam po wersję z orzechami i kakao. Uwielbiam to combo, a więc wiedziałam, że musi być pysznie! Czy tak też było? Zapraszam do czytania :)
Skład:
Wygląd i smak: Opakowania nie będę za bardzo opisywać, bo jest identyczne jak w poprzednich wersjach :) Opakowanie właściwie jest bardzo podobne do etykietek ze słoiczków z ich masłem orzechowym, co pisałam już wcześniej. Po otwarciu batonik zaskoczył mnie swoim mocnym kolorem. Okazał się zbity, lekko tłusty no i bogaty w malutkie drobinki orzeszków ziemnych. Zapach, który z niego się wydobywał był po prostu hipnotyzujący ;) Kakao w połączeniu z masłem orzechowym to niebo, a tutaj takie combo było właśnie w batoniku! Już wyobrażałam sobie smak zdrowego ferrero rocher i nie zawiodłam się.
Szybko zatem zabrałam się za testowanie, bo ślinotok nie pozwalał mi się dłużej wytrzymać ;) Batonik kroiło się bardzo przyjemnie. Był lekko tłusty, ale przez to bardziej plastyczny i mięciutki. Kawałków orzeszków było baaardzo dużo, a każdy gryz przepełniony był chrupaniem. Smak? POEZJA! Moje odczucia spełniły się w 80%. Batonik smakował prawie identycznie jak wspomniany wcześniej przysmak, ale brakowało kremu i nadmiernej słodyczy. Każdy dodatek był idealnie wyważony, a kakao świetnie podkręcało całość. Sama teraz nie wiem czy wole tego czy wersję peanut, a więc obie stawiam na równi. Pycha!
Podsumowując:
100/10!
Cena - ok. 5 zł
Czy kupię ponownie? - Tak!