Witajcie! Jak tam po poniedziałku?
Mój okazał się wspaniały gdyż odwołali nam matematykę (jeeej nie było sprawdzianu!) i nie ma jej również we wtorek :D Dodatkowo nie zostałam spytana z Pana Tadeusza, a już miałam ogromne obawy.
Ostatnio miałam okazję otworzyć krem, który kupiłam już dawno, ale szczerze? Zapomniałam o nim! Dobrze, że mama robiła porządki w szafie ;) Miodelka to połączenie miodu z kremem czekoladowo-orzechowym, o niezwykle przyjemnym składzie.
Zapraszam!
Skład: Czyż nie jest piękny jak na tego typu produkty? :)
Wygląd: Słoiczek z kremem jest bardzo, ale to bardzo niepozorny. Nie dość, że mały to nie ma też jakoś specjalnie rzucającej się w oczy grafiki, nazwy czy wielkości. Można rzec - zwykły czekoladowy krem, jakich dużo a rynku, ale czy na pewno?
Smak: Po odkręceniu wieczka, mój nos, został uderzony falą cudownego aromatu Nutelli. Serio! Zapach wręcz identyczny. Najbardziej zaciekawiła mnie jej konsystencja. Myślałam, że będzie zwarta, jak to ma większość kremów kanapkowych, ale się myliłam. Zwarta to ona jest tylko na górze, właśnie tam tworzy się czekoladowa skorupka (trochę jak w creme brulee), a pod nią Miodelka jest już płynna jak miód. A czy miód czuć? Moim zdaniem tak, ale trzeba się dobrze wczuć podczas jedzenia. Jeśli to zrobimy to wyczujemy te 5% miodu, bo daje on taką nietypową nutkę smakową. Całość jeśli miałabym do czegoś porównywać to na pewno byłaby to Nutella :) Pycha!
Podsumowując:
10/10
Cena - ok. 7-8 zł słoiczek
Czy kupię ponownie? - Tak