Gdybyście spacerując ulicami Waszego miasta czy miejscowości, spotkali obcokrajowca, który poprosiłby Was o wskazanie potrawy, która zobrazuje mu Polskę, co by to było? Jaką potrawę byście mu polecili i dlaczego?
Pierogi, flaki, rosół, pomidorową, bigos, czy może schabowego. No właśnie. Tylko czy kuchnia polska to tylko panierowany kotlet i bigos? A co z daniami regionalnymi?
Kuchnie poszczególnych regionów to nasz kulinarny skarb narodowy. Na ich tradycje i kulturę wpływ miały zmieniające się na przestrzeni wieków granice naszego państwa.
W poszczególnych regionalnych kuchniach wyraźnie widać wpływy rosyjskie, niemieckie, żydowskie czy litewskie, które fantastycznie łączyły się z narodową tradycją i bogactwem składników jakie oferował dany region.
Ja chciałabym zatrzymać się przy kuchni Pomorza, ponieważ kulinarne tradycje tego regionu są mi szczególnie bliskie.
To kuchnia bogata w ryby które uwielbiam, szczególnie śledzia, węgorza, dorsza i ukochaną w dzieciństwie flądrę. Ale też grzyby i ziemniaki. Golce czyli ziemniaczane kluski, ziemniaczana babka, gotowana w jednym garnku z ziemniakami flądra, smażone na oleju szprotki, pumpernikiel, rybne sałatki, pasty, ryby pieczone, smażone, wędzone, grzybowe sosy czy kasze ze skwarkami to tylko niektóre z pomorskich specjałów.
To kuchnia która rybą stoi. Ale nie ma co się temu dziwić. Bliskość morza zobowiązuje i determinuje to, co pomorzanie od zarania kładli na talerze. Jak zresztą we wszystkich kuchniach regionalnych ceniono jakość i wykorzystywano to, co rosło na polach i chadzało po podwórzach. Świeże wiejskie jaja, drób czy gęsina to także lokalne smakołyki.
Dzisiejszym przepisem chciałabym przybliżyć Wam choć troszkę kuchnię Pomorza i zaproponować ciekawą przystawkę, abyście podając ją swoim gościom, mogli szerzyć tradycję regionów kuchni polskiej.
To sałatka z marynowanego śledzia, z dodatkiem ogórka małosolnego, jajka na twardo i świeżego koperku, na bazie jogurtu naturalnego. Tradycyjnie do tego typu sałatek używano śmietany, ale taka sałatka jest wtedy dość ciężka. Ja zamieniłam śmietanę na jogurt, ale ważne jest, aby był to jogurt gęsty. Inaczej sałatka nie będzie zwarta i podejdzie wodą.
Sałatkę podałam na razowej, podpieczonej grzance. Cała przystawka jest przepyszna. Zachęcam do wypróbowania.
Składniki na przystawkę dla 6 osób:
* 2 filety śledziowe a'la matias
* 40 ml oliwy z oliwek
* pół małej cebuli
* 2 jajka
* 2 ogórki małosolne
* 200 ml gęstego jogurtu naturalnego
- ja użyłam gęstego Zott, dzięki czemu sałatka jest zwarta i nie spływa z grzanki.
* 2 łyżki drobno posiekanego koperku
* 2-3 krople soku z limonki lub cytryny
* razowe grzanki - ja wykorzystałam mój przepis na bułeczki (
klik)
1. Śledzia zalewamy wodą i odstawiamy na 12 godzin, aby usunąć nadmiar soli.
Po tym czasie wyjmujemy z wody i osuszamy.
2. Filety wkładamy do plastikowego pojemnika, obkładamy kawałkami cebuli i zalewamy oliwą z oliwek. Pojemnik przykrywamy pokrywką lub owijamy folią do żywności. Wstawiamy do lodówki na 24 godziny.
3. Zamarynowanego śledzia kroimy w drobną kosteczkę, mieszamy z drobniutko posiekanym ogórkiem, koperkiem, ugotowanymi na twardo jajkami, sokiem z cytryny i jogurtem.
4. Grzanki podpiekamy na grillu (ja używam elektrycznego) lub patelni grillowej. Studzimy.
5. Na wierchu grzanki kładziemy porcję sałatki. Wierzch dekorujemy gałązką koperku.
Gotowe.