Przyznam Wam się do czegoś. Czasami lubię gdy Znośny wyjeżdża. Mam czas dla siebie w 100%. Co robię zawsze gdy zostaję "home alone"? Słucham muzyki. Na cały regulator. Puszczam kawałki, które mnie rozluźniają i niemal tańczę (bo tańcem ciężko to nazwać :) po całym mieszkaniu. Tym bardziej, że pęknięty palec u nogi jeszcze o sobie przypomina dziś leżę tępo wpatrując się w jeden punkt na suficie. Moje mięśnie odpoczywają po całym dniu. Idealnie pasuje do tego lampa czerwonego wina. Żeby nie było, że piję sama - jest ze mną kot. Sierściuch kochany :)
Jakiej muzyki słucham? To zależy od nastroju. Dzisiaj zaczęłam od starej dobrej Sofy. Kilka lat temu gwałciłam płytę na okrągło...
A skończyłam na Air bo przypadkiem znalazłam filmik na YT i przypomniałam sobie jak ja to kiedyś lubiłam...
W między czasie popełniłam na kolację śledzika z cebulką, koperkiem, natką pietruszki, czerwoną cebulką, musztardą francuską i oliwą z oliwek. Matiasy dzień wcześniej namoczyłam w mleku. Odpoczywały tak 24 godziny ale może być krócej. Cebulkę pokroiłam w piórka i lekko posoliłam aby lekko zmiękła. Na koniec mieszam wszystko razem i odstawiam na godzinę.