Czy jakikolwiek komentarz jest potrzebny? Ta zupa jest niemalże idealna. Pamiętajcie jedynie, żeby robić ją w sezonie. A, i zioła dowolne. U mnie akurat wylądowała dziwna, tycia bazylia, którą dostałam od czarnocińskiej mamy.
Składniki:
1 l bulionu warzywnego
10 średnich dojrzałych pomidorów
1 cebula
1 ząbek czosnku
1 duża marchewka z ugotowanego bulionu
parę liści bazylii
mały kubek jogurtu naturalnego
1,5 szklanki ugotowanego ryżu
sól
pieprz
olej rzepakowy
(przepis na 4 porcje)
Pomidory obieramy ze skóry, kroimy w sporą kostkę. Na patelni rozgrzewamy olej. Wrzucamy na nią pokrojoną w mniejsze kawałki cebulę i czosnek, smażymy do lekkiego zrumienienia. Dodajemy do nich pomidory, smażymy wszystko na wolnym ogniu około 10 minut. Do bulionu wlewamy podsmażone pomidory, gotujemy około 15 minut. Do blendera wrzucamy zupę i marchewkę, miksujemy na gładki krem. Przelewamy z powrotem do garnka. Jeżeli zupa wyszła za rzadka, gotujemy ją tak długo bez pokrywki, aż uzyskamy odpowiednią konsystencję - chodzi o to żeby była gęsta, ale nie z bardzo. Pod koniec gotowania zupę doprawiamy i dodajemy do niej porwane liście bazylii. Ryż wsypujemy na talerze, wlewamy zupę, dodajemy 1 łyżkę jogurtu.