Spodziewałam się trochę czegoś innego. Byłam przekonana, że z mojego pomysłu wyjdzie po prostu zwykły gulasz, tylko że z fasolą. Ostatecznie ugotowała się fasolka po bretońsku, ale z innym rodzajem mięsa niż ta klasyczna. Nie no, nie marudzę. Wiadomo kto był zadowolony...
Składniki:
1,5 szklanki fasoli Jaś
700 g wieprzowiny (ja użyłam szynki)
2 łyżki jasnego sosu sojowego
1 cebula
1 marchewka
1 łodyga selera naciowego
3 ząbki czosnku
1 łyżka koncentratu pomidorowego
1 łyżeczka suszonego tymianku
2 liście laurowe
4 ziarna ziela angielskiego
szczypta suszonego jalapeno (opcjonalnie)
szczypta cukru
sól
pieprz
olej rzepakowy
(przepis na 3-4 porcje)
Fasolę namaczamy na noc w zimnej wodzie (mniej więcej dwukrotnie zwiększy swoją objętość), więc wlejcie odpowiednią ilość wody. Wieprzowinę kroimy w większą kostkę, dodajemy do niej sos sojowy, rozdrobnione ząbki czosnku, tymianek i pieprz, mieszamy i również odstawiamy na noc. Na drugi dzień fasolę gotujemy do miękkości pod przykryciem (w wodzie, w której się moczyła) razem z liśćmi laurowymi i zielem angielskim. Jeżeli wody jest za mało, spokojnie można dolać jej więcej. Cebulę, obraną marchewkę i seler kroimy w kostkę, chwilę obsmażamy na patelni, przekładamy do ugotowanej fasoli. Na tej samej patelni obsmażamy (partiami) mięso, po zrumienieniu dodajemy do tego samego garnka. Na patelnię można wlać odrobinę wody i wyczyścić ją z resztek, które powstały ze smażenia - tam jest cały smak, to wszystko ma wylądować w garnku. Do całości dodajemy koncentrat i cukier, gotujemy na wolnym ogniu pod przykryciem około 45 minut. Pod koniec doprawiamy solą i suszonym jalapeno.