O losie! Pomysł był spoko, ogólny smak bigosu - genialny. Tylko ta gorycz... Nie musiałam długo myśleć nad tym skąd się wzięła (mimo, że na początku oskarżałam o wszystko kiełbasę). Kapusta również nie była gorzka. Piwo! Mimo, że piłam je przed dodaniem do potrawy, nie wydawało mi się bardzo gorzkie. Użyłam portera z Żywca. I to nie był najlepszy pomysł. Polecam więc użyć do bigosu Guinnessa, który jest delikatniejszy i jest przecież używany do wielu potraw. Parę lat temu zrobiłam z nim gulasz wołowy, goryczy ze-ro. Bigos już wylądował w zamrażalniku, łudzę się, że jednak gorycz zniknie. No nic, jak nie zniknie to i tak go wchłonę.
Składniki:
0,5 kg kiszonej kapusty
0,5 kg kiełbasy (lub więcej)
2 cebule
4 ząbki czosnku
440 ml piwa Guinness
2 szklanki wody
garść suszonych grzybów
1 czubata łyżka koncentratu pomidorowego
1 łyżeczka słodkiej papryki
1 łyżeczka cząbru
1 łyżeczka majeranku
4 ziarna ziela angielskiego
3 liście laurowe
3 ziarna jałowca
sól
pieprz
olej rzepakowy
Grzyby zalewamy wodą, odstawiamy na noc. W garnku (najlepiej z grubym dnem) rozgrzewamy olej, wrzucamy pokrojoną w drobną kostkę cebulę, rozdrobniony czosnek i poszatkowaną białą kapustę, wszystko smażymy na wolnym ogniu około 5 minut. Kiszoną kapustę odciskamy z soku (nie wylewajcie go) i wrzucamy ją do garnka z białą kapustą. Dodajemy liście laurowe, poszatkowane grzyby razem z zalewą, ziele angielskie, jałowiec, słodką paprykę i wodę. Gotujemy na najmniejszym ogniu pod przykryciem około 1,5 godziny. Ja gotowanie bigosu rozłożyłam sobie na dwa dni. Na drugi dzień kroimy kiełbasę w półplasterki i smażymy do zrumienienia. Dodajemy ją do kapusty, razem z piwem, koncentratem, cząbrem, majerankiem, świeżo zmielonym pieprzem i solą, gotujemy znowu 1,5 godziny. Pod koniec gotowania spróbujcie czy wszystko gra. Jeżeli jest mało słony - dodajcie sól, za mało kwaśny - dodajcie sok z kiszonej kapusty, itd. I pilnujcie go podczas gotowania, żeby się nie spalił. W razie potrzeby dolewajcie wody.