Zaczęło się od tego, że moja Luba bardzo, ale to bardzo, lubi ser feta.
Poprosiła mnie ostatnio o przygotowanie jej na obiad owego słonego sera w wersji "na ciepło".
Standardowo, chwilę zajęło zastanowienie się jak by to zrobić i łącznie z tym nastąpił dłuższy wgląd w naszą przepastną lodówkę, aby wybrać coś do sera.
Skończyło się na plastrach fety zapiekanej ze świeżym tymiankiem, czosnkiem, oliwą z oliwek i słodkimi pomidorami. 
Wyszło całkiem przyjemnie - z resztą sami zróbcie i oceńcie.
Co potrzeba:
- ok 250 -270 gram fety (3 - 4 plastry o grubości ok. 1 cm)
 - kilka świeżych gałązek tymianku
 - szczypta suszonego oregano
 - po 2 plastry pomidora na każdy kawałek fety
 - 2 łyżki oliwy z oliwek
 - 1 ząbek czosnku
 - świeżo mielony pieprz
 - 2 łyżki soku z cytryny
 
Do dzieła:
Wykonanie jest banalne.
W naczyniu do zapiekania wylewamy na dno łyżkę oliwy, układamy plastry fety, posypujemy świeżym tymiankiem, układamy plastry pomidora, posypujemy poszatkowanym czosnkiem, pieprzem i oregano. Na koniec polewamy resztą oliwy z oliwek i zapiekamy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około 20, 25 minut. 
Podajemy na gorąco.
Najlepiej z jakimś neutralnym dodatkiem, np z kaszą gryczaną lub brązowym ryżem.
Smacznego!