Cześć Wszystkim! :)
Niedziela tuż, tuż, a skoro tak, to staropolskim zwyczajem zapraszam na rosół, prawie jak u mamy :)
Muszę się przyznać, że ten rosół jest moim absolutnym debiutem! Nigdy wcześniej nie gotowałam zupy (krem - to co innego. Ostatecznie i tak wszystko mielimy i nie ważne jak ta zupa wcześniej wyglądała ;) Jednak rosół, to dopiero wyzwanie! Musi być klarowny, musi mieć odpowiedni kolor i odpowiednią ilość "oczek" na talerzu. Myślałam, że to raczej niemożliwe, że mięso będzie do wyrzucenia, zupa niejadalna i po co mam się w ogóle męczyć. Jak się jednak okazało, strach ma wielkie oczy, wyszło pysznie, domowo, prawie jak u mamy :)
Do przygotowania porcji rosołu dla 2 osób będziemy potrzebować:
- pół kurczaka (ja użyłam tylko tych najsmaczniejszych części, czyli 1 udka, 1 skrzydełka i 1 boku)
- warzywa rosołowe: 3 marchewki, 1 średniej wielkości pietruszkę, ćwierć selera, 1 średni por, garść natki pietruszki i lubczyku. Najlepiej zaopatrzyć się w gotowe tacki lub wiązki warzyw rosołowych, w komplecie z natką i lubczykiem (dostępne, np. w Lidlu)
- dodatkowo 2 liście laurowe
- sól i pieprz do smaku
1. Jeśli posiadacie kurczaka w całości (a nie jego wyżej wymienione poszczególne części) należy go dokładnie umyć, osuszyć i przeciąć na pół. Swoją drogą przydałby się jakiś filmik instruktażowy, jak fachowo podzielić kurczaka, bo nie jest to wcale takie łatwe ;) Zaopatrzcie się zatem w ostry nóż i twardą deskę. Odcinamy, najlepiej jak umiemy najpierw udko, potem skrzydełko, a na końcu bok.
2. Do przygotowania rosołu użyłam niewielkiego garnka o średnicy 20 cm, bo jak wcześniej wspomniałam robiłam rosół tylko dla 2 osób. Jeżeli posiadacie bardzo duży garnek, możecie ugotować rosół z całego kurczaka podwajając porcję warzyw i przypraw.
3. Garnek uzupełniamy zimną wodą do jego 3/4 wysokości.
4. Do garnka wkładamy mięso i wstawiamy na średni ogień, aż na powierzchni zaczną zbierać się szumowiny, które trzeba co jakiś czas zdejmować z rosołu łyżką cedzakową. Powinno to potrwać ok. 20-30 minut. Po tym czasie zmniejszamy ogień, tak aby rosół, jak to mówi moja mama, powoli sobie "pyrpkał" :)
5. Po godzinie do garnka wkładamy w całości umyte i obrane warzywa. Do tego dokładamy kilka łodyg pietruszki, lubczyku i zieloną część pora (zieleniny nie siekamy, ponieważ w całości łatwiej jej się później pozbyć).
6. Doprawiamy szczyptą soli i pieprzu.
7. Całość gotujemy kolejne 30 minut, aż warzywa będą miękkie.
8. Łącznie rosół gotujemy półtorej godziny.
9. Po upływie tego czasu wyciągamy zieleninę, por i seler. W razie potrzeby ponownie doprawiamy solą i pieprzem.
10. Zanim u mnie rosół trafi na talerz zostaje przecedzony przez drobne sitko. Zupę podaję z kawałkiem ugotowanego mięsa i ugotowaną marchewką lub pietruszką. Całość dodatkowo posypuję świeżo posiekaną natką pietruszki.
Czy wśród Was również jest ktoś, kto tak jak ja obawiał się naszego rodzimego rosołu? :)
Jeśli tak, to mam nadzieję, że z tym przepisem na pewno mu się to uda!
SMACZNEGO! :)