Tak, miesiąc się jeszcze nie skończył, ale myślę, że ta niedziela, to idealny czas na podsumowanie sierpnia. Po pierwszym, lipcowym wpisie -
do przeczytania tutaj - odzew z Waszej strony był tak duży, że postanowiłam, że takie treningowe podsumowanie będę robić co miesiąc. Jest to super mobilizacja dla mnie, a i dla Was jakiś pogląd na to co robię i jak robię. W planach są spore zmiany na blogu, a co za tym idzie, chciałabym zacząć uzupełniać wpisy o filmy z treningami. Dajcie znać co o tym sądzicie. Nie jestem trenerem, ale mam nadzieję, że znajdą się życzliwi, którzy przypilnują, by wiedza, którą chcę Wam przekazać, była na najwyższym poziomie.
Tak jak i w lipcu, tak w sierpniu, nie udało mi się wykonać planu na 100%. Cóż, w ogóle mnie to nie martwi. Słyszałam ostatnio, że "lepiej upaść i się podnieść, niż całe życie klęczeć" i podpisuję się pod tym całym sercem. To kolejny miesiąc, w którym zamieniłam siedzenie na kanapie na aktywność i nawet jeśli nie udało mi się zrealizować swoich planów, to jestem już krok do przodu, a nawet całe kilometry od tych, którzy na kanapie dalej zalegają, obłożeni kolejnymi, durnymi wymówkami.
Plan na sierpień - moje oczekiwania:
1. Przebiec między 150 a 200 kilometrów
2. Zrobić długie wybieganie na 30 kilometrów
3. Przejechać na rowerze 1000 kilometrów
4. Odwiedzić siłownię przynajmniej 8 razy
5. Jeszcze bardziej cisnąć pupkę
6. Zejść dwa kilogramy ( ha i tak się nie uda :))
8. Pić więcej zielonej herbaty i wody ( nigdy nie miałam z tym problemu, ostatnio mam )
Plan na sierpień - rzeczywistość
1. Zakładając, że do końca miesiąca na pewno jeszcze wybiegnę, zaliczone. UFF.
2. Poległam. Mogę się usprawiedliwiać, ale prawda jest taka, że przekładam te trzydziestki tak, jak mycie naczyń.... - "późnieeeeej".
3. UDAŁO SIĘ! Już dziś (28.08.2016), mimo kilku wyjazdów, a co za tym idzie, braku dostępu do roweru. Przycisnęłam i jest. Trzeci miesiąc z rowerem i prawdę mówiąc, nie wyobrażam już sobie, jak to mogło być bez :)
4. Jeśli doliczyć treningi, które zrobiłam w domu, to dało radę. Od września wracam na siłkę pełną parą :)
5. No lubię ćwiczyć tyłeczek, nie mogę powiedzieć, że nie. Kiedyś treningi kończyłam bieżnią ( 20 minut ), teraz jest to 20 minut wchodzenia po schodach. Efekty jeszcze nie są takie, jakie bym chciała, ale naprawdę uważam, że mam super tyłek i oby tak dalej!
6. Na szczęście zepsuła mi się waga. Na pewno się nie udało. Chwilami mam wrażenie, że mój pociąg do lodówki, zastąpił mi miłość do facetów. Kocham jeść i w sierpniu zjadłam chyba tonę lodów i tonę owoców. Od jutra wszystko ulegnie zmianie, bo zaczynam swoją wielką przygodę z cateringiem
Fit & More - moje posiłki w końcu będą regularne i wymierzone pod konkretną ilość kalorii - o efektach zarówno smakowych, wizualnych, jak i tych na wadze, będę Was regularnie informować.
7. Sierpień to owoce, a owoce to kompoty. Choć ja kompotów nie słodzę, to jednak nie jest to woda, ale fakt faktem, wypiłam w tym miesiącu więcej niż w poprzednim. Jest dobrze!
Plan na wrzesień:
1. Nie podjadać - trzymać się planu żywieniowego
Fit & More, koniec kropka.
2. Ponownie przejechać 1000 kilometrów na rowerze.
3. Zrobić w końcu to cholerne, długie wybieganie na trzydziestkę.
4. Odpuścić treningi w domu i zamieszkać na siłowni ;-) 15 solidnych treningów będzie dla mnie satysfakcjonujących. Plan jest też taki, by po latach wzbraniania się, pójść na boks - tradycyjny aerobik mnie nudzi, a skoro już tak kocham
Akademię Boksu i wszyscy tak dobrze się w niej czują, może to odpowiednia droga i dla mnie? :)
5. Pobiec w jakimś oficjalnym biegu - w zeszłym roku tych medali udało się trochę nazbierać, w te wakacje najcenniejszy medal "zdobyłam" na
obozie bokserskim ;), a na pewno chciałabym mieć jeszcze kilka z biegu. Planów na najbliższe miesiące mam aż za dużo, także zobaczymy!
Wymiary na koniec sierpnia:(bez zmian)BIUST 87 cm
TALIA 65 cm
BIODRA 90 cm
WZROST 163 cm ( uff, że się nie kurczę ) :)
O wadze będę pisać w podsumowaniu września -
Fit & More daje możliwość dokładnych pomiarów tkanki itd. i myślę, że to na tym chciałabym się przede wszystkim skupić.
Wspominałam o rzutach na słodycze - na szczęście w sierpniu były mniejsze i liczę na to, że dzięki regularnym posiłkom, we wrześniu znikną już na stałe. Jeśli chodzi o alkohol - kieliszek prosecco i jedno piwo - no cóż, chyba jak na miesiąc, który najbardziej kojarzy mi się z okazjami do picia, wyszło całkiem dobrze. Jadłam mnóstwo mango, więcej kurczaka niż zwykle, bardzo dużo batatów, mleka kokosowego. W porównaniu do lipca, zjadłam niewiele pieczywa, można powiedzieć, że w skali miesiąca wyszedł mi bochenek chleba :) W erze super mody na super unikanie glutenu i tak niektórzy wysłaliby mnie do piekła. Trudno. Jak zwykle się nie poddaję, chcę brnąć przed siebie i właściwie z dnia na dzień jestem coraz bardziej zmotywowana. Oby tak dalej.
Jak Wasze treningi? Jak sukcesy, jak porażki? Czekam na komentarze, maile, wiadomości i wszelkie wieści.
DZIĘKUJĘ, że jesteście. Informacje, które od Was otrzymuję są bardzo motywujące. Całuję Wasze piękne buziunie i trzymam za Was kciuczki każdego dnia, abyście mieli jak najlepiej.