Świstu gwizdu poszło w ... ;) Tak tak. Pytacie o moje treningi, a że to nuda i nic nadzwyczajnego i z reguły o nich nie piszę, chyba że głupoty, to dziś postanowiłam zrobić wyjątek i pyknąć szalone podsumowanie lipca, co by nie było, że sobie same fotki w sportowych slipach wrzucam. Wraz z podsumowaniem, pojawia się dobra nowina dla hejterów, oraz wszystkich tych, którzy myślą, że radę trzeba dawać zawsze i na sto procent: otóż ja w lipcu nie dałam rady. Możecie powiedzieć, że jestem cienias, prawdę mówiąc mam na to wywalone :)
Plan na lipiec - moje oczekiwania:
- przebiec między 150 a 200 kilometrów
- zrobić długie wybieganie na 30 kilometrów
- przejechać na rowerze 1000 kilometrów
- odwiedzić siłownię przynajmniej 8 razy
Plan na lipiec - moja rzeczywistość
- nie dobiłam chyba nawet do 150 kilometrów, wstyd
- wybieganie na 30 kilometrów nadal przede mną
- przejechałam na rowerze blisko 900 kilometrów
- siłownia + treningi w domu, wykonane więcej razy niż zakładałam
Tłumaczenie się jest głupie, ale nie mogę sobie odmówić tej przyjemności. Potencjalne długie wybieganie przerwał ciężki upał, oraz policja przestraszona moim stanem, podczas tegoż upału. Plan jest taki, by w tym miesiącu to jednak nadrobić. Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo nadal jestem słabeuszem i padam jak mucha. Po latach notorycznego omdlewania i zalewania się ciepłem, postanowiłam jednak zabawić się w detektywa i rozwiązać zagadkę z cyklu: "mdleję bez powodu". Póki co wszystkie wyniki mam w normie i nikt nie zna odpowiedzi, ale wzięłam się ostro, więc pobujam się jeszcze po lekarzach, aż ktoś w końcu znajdzie przyczynę i niczym różdżką magiczką uleczy mój schorowany łepek.
Rower...cóż, gdyby nie 3 kolizje w ciągu miesiąca, zdarte kolana i łupanie w krzyżu, ze spokojem dałabym radę. W tym miesiącu ponownie planuję przejechać co najmniej 1000 kilometrów i o ile nie rozjedzie mnie jakiś przygłup, lub nie zacznę się z kimś ścigać kończąc na słupie. Drżyjcie więc wszyscy i uważajcie na szaloną rowerzystkę z poznańskiej Wildy. Siłownia... latem jest dla mnie wiele atrakcji poza nią, więc i tak jestem w szoku, że chce mi się na niej czasem pojawiać i że mam jeszcze ochotę trenować w domu poślady z Mel B. Ilość treningów zwiększę na jesień.
Jak widzicie mniej u mnie treningów siłowych, zdecydowanie więcej cardio. Wielokrotnie już mówiłam, że nie jestem na konkretnej diecie, więc i teraz nie napiszę Wam niczego odkrywczego. Stosuję się do zasad, o których niejednokrotnie pisałam na blogu. Jeśli chodzi o alkohol... piłam w tym miesiącu dwa razy, z czego raz była to jedna puszka piwa. W sierpniu raczej nie napiję się wcale, bo i tak zachowuję się jakbym była wiecznie nawalona, a po piwie mam zawsze ochotę na...kolejne piwo, co w konsekwencji kończy się szaloną imprezą i brakiem treningu następnego dnia. W lipcu jadłam głównie mięso (może nawet za dużo mięsa), jajka, owoce i warzywa. Miewam też ostatnio rzuty na słodycze, dlatego na wszelki wypadek w zamrażarce trzymam cały czas
lody z białkiem, ale przyznaję że takie czekoladowe pianki sprzedawane u mnie w sklepie, też robią robotę. Całkowicie wykluczyłam ze swojej diety wszelkie jogurty i ciastka owsiane. Chciałabym napisać, że unikam glutenu, ale nie po to się tu produkuję, żeby Was okłamywać.
Nowy miesiąc to jeszcze większa motywacja, jeszcze ciekawsze plany i jeszcze lepsze perspektywy. Jesteśmy tylko ludźmi, nie wyszło, trudno. Zobaczymy, może tym razem się uda. Najważniejsze, że jestem na dobrej drodze i że po kontuzji odzyskałam pełną sprawność w nodze. Tu chciałabym jeszcze raz bardzo podziękować, bić brawo, pochwalić i zareklamować
FIZMED W WARSZAWIE - Mateusz jest jedyną osobą od lat, która przemówiła mi trochę do rozsądku - a nie trzeba mnie jakoś specjalnie znać, by wiedzieć, że jestem uparta i głupia jak koza i że naprawdę ciężko mi coś wbić do głowy. Naprawdę postanowiłam zadbać o rozciąganie, rollowanie i rozbijanie tego syfu (ups), który sprawiał, że czułam się, jakbym zamiast nóg ciągnęła za sobą walec. Nie zdawałam sobie z tego sprawy i nigdy bym na to nie wpadła, ale po solidnych rolkach czuję, że pierwszy raz od lat, nie bolą mnie nogi i nie muszę ich co wieczór wrzucać na sufit, okładając zmrożonym karpiem, by poczuć ulgę. Uff, dzięki Mateusz i do szybkiego zobaczenia!
Pytacie jeszcze o wymiary:
BIUST: 87 cm
TALIA: 65 cm
BIODRA: 90 cm
Wzrost: 163 cm - myślę, że warto to tu podkreślić, bo ilekroć spotykam któregoś z czytelników na ulicy, tylekroć słyszę "ale Ty jesteś niska, w Internecie wyglądasz na wysoką".
Jeśli chodzi o talię, cóż. Mam krótki tułów i nigdy nie będę mieć wcięcia. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek miała mniej niż 63 cm w talii, a przecież kiedyś byłam prawdziwym patykiem. Mam za to dłuższe nogi, więc summa summarum i tak jestem zadowolona.
Mój plan na ten sierpień:
- wszystko to, co miałam zaplanowane na lipiec
+ jeszcze bardziej cisnąć pupkę
+ zejść dwa kilogramy ( ha i tak się nie uda :))
+ pić więcej zielonej herbaty i wody ( nigdy nie miałam z tym problemu, ostatnio mam )
...a jak Wasze plany na sierpień? :)