"I co, są śliwki?" "Są, nazrywałem trochę. Jakieś cztery kilogramy". To trochę nadal piętrzy się w kuchni i na balkonie, a korzystając z weekendu postanowiłyśmy z Mamą zrobić z nimi porządek. I tak na obiad będą knedle (wreeeeeeszcie!), na deser tarta ze śliwkami. A na śniadanie kruszonka. Prawdziwie śliwkowy dzień.
❀ 125g śliwek
❀ dwie łyżki mąki kukurydzianej
❀ pół łyżeczki zmielonego siemienia lnianego
❀ łyżeczka cukru
❀ 15g oleju kokosowego (stałego! Jeżeli w waszej kuchni wiecznie jest ciepło (tak jak w mojej) i olej się rozpuszcza włóżcie go na noc do lodówki)
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Śliwki myjemy, pozbawiamy pestek i kroimy w drobne kawałki. Przekładamy do naczynka, w którym będziemy zapiekać owoce. Do osobnej miseczki wsypujemy mąkę, siemię lniane i cukier, mieszamy łyżką, po czym dodajemy olej i rozgniatamy palcami, tworząc kruszonkę. Posypujemy nią śliwki i wstawiamy do piekarnika na pół godziny.