W
poprzednim poście wspominałam Wam o moim wakacyjnym wyjeździe w Tatry. Aby tam dojechać, mieliśmy do przejechania dosłownie całą Polskę od północy na południe. Dlatego też naszą podróż podzieliliśmy na dwa dni, bo żadne rozkłady jazdy nie pozwoliły nam na jednodniową przeprawę. Musieliśmy więc zaopatrzyć się w trochę przekąsek, które razem z kanapkami pozwoliły nam bez problemu przetrwać te kilkanaście godzin w pociągach :)
Jeśli śledzicie mnie od jakiegoś czasu, to mogliście zauważyć (np.
tutaj i
tu), że zawsze zabieram ze sobą coś kupnego i świeżego. Tym razem byliśmy przez dwa dni bez lodówki, dlatego postawiliśmy bardziej na kupowane przekąski i skromniejsze kanapki. Poniżej pokażę Wam zdjęcie naszych grzeszków i dopiszę, co jeszcze zabraliśmy ze sobą do plecaków:
- banany,
- batoniki Fig Bar, malinowy i jagodowy,
- wafle kukurydziane cienkie,
- sezamki z nasionami chia,
- ciasteczka z kawałkami czekolady.
Wszystkie przekąski kupione zostały w Rossmannie, gdyby ktoś był tego ciekawy :)
Oprócz tego - co stanowiło najważniejszą część prowiantu i nie należy o tym zapominać:
- 2 litry wody,
- kilka kanapek, u nas każda z serkiem topionym, kiełkami brokułu i szynką parmeńską,
- gotowe sałatki, polecam z Grześkowiaka,
- po jednej słodkiej bułce - nie były konieczne, ale skusiły w piekarni ;)
Chciałam Wam jeszcze wspomnieć o dwóch rodzajach batonów, które kupiliśmy w Decathlonie na nasze wyprawy w góry. Mają one więcej węglowodanów, bo to nam było potrzebne na długie chodzenie. Bardzo je polecam, były dobre, sycące i niedrogie, a do tego są w wielu smakach, więc każdy znajdzie coś dla siebie.
Do tego codziennie do plecaków pakowaliśmy:
- 2 litry wody,
- banany,
- jabłka,
- kanapkę,
- czekoladę/suchary/wafle ryżowe - opcjonalnie, zwykle nie jedliśmy wszystkiego, ale niektóre wyprawy były na tyle męczące, że woleliśmy mieć coś na czarną godzinę.
Mam nadzieję, że takie listy pomogą Wam w zaplanowaniu swoich wakacyjnych podróży. Podzielcie się swoimi przekąskami i daniami na wyjazd!