Przepis na te krokieciki (choć moim zdaniem nazwa "kotleciki" byłaby bardziej adekwatna) spisałam wieki temu od mojej koleżanki, z niedużej książeczki mającej w tytule słowa "kuchnia skandynawska".
Nie pamiętam jej autora, dokładnego tytułu, czy była częścią jakiejś serii - kompletnie nic.
Jedyne co mogę napisać na udowodnienie skandynawskiego pochodzenia potrawy, jest to, że podobnego typu przepis, tyle że bardziej rozbudowany, znajduje się w książce Macieja E. Halbańskiego "Potrawy z czterech stron świata" w rozdziale poświęconym kuchni szwedzkiej.
Składniki:
- 600 g mielonej wołowiny,
- 3 ugotowane ziemniaki (dałam średniej wielkości)
- 1/2 szkl śmietany
- 3 cebule
- sól
- biały pieprz (dałam czarny)
- masło klarowane do smażenia
Do tego przepisu najlepiej użyć dwóch patelni - na jednej będziemy smażyć mięso, na drugiej dusić cebulę.
Wykonanie:
Ugotowane ziemniaki przecisnąć przez praskę, wymieszać z mielonym mięsem.
Dodać śmietanę oraz przyprawy.
Dokładnie wyrobić wszystko na jednolitą masę.
Z powstałej masy, mokrymi dłońmi, uformować płaskie krokieciki.
Ich powierzchnię pokarbować tępą stroną noża (uwaga - należy zrobić to bardzo delikatnie i niezbyt głęboko. Ja pokarbowałam zbyt głęboko i mięso rozwalało mi się podczas smażenia).
Na patelni rozgrzać klarowane masło i smażyć kotleciki na rumiano z obu stron - wpierw na dużym ogniu, by mięso się ścięło, potem na małym, by dosmażyło się w środku.
Cebulę obrać, pokroić (u mnie kostka, w oryginale plasterki), zeszklić na maśle na drugiej patelni.
Kiedy będzie szklista podlać ją wodą i poddusić, aby powstał sos.
Przed samym końcem duszenia, dodać masło pozostałe ze smażenia krokietów, chwilę wszystko poddusić i tym powstałym sosem polać kotlety.
Doskonale smakują z ziemniakami i buraczkami z jabłkiem na zimno.