Uff, biologia już za mną! Nie ukrywam, że byłą bardzo, ale to bardzo trudna i nie poszła tak, jakbym chciała, ale chyba nie było tragedii. Dobrze, że mam to już za sobą ;) Dziś dyrektorski z rozszerzonego angielskiego, który jest dla mnie drugim najważniejszym egzaminem! Ponadto mam jeszcze dziś kartkówkę z matematyki, która pewnie znów powali mnie swoją trudnością :( Cóż, znów proszę Was o kciuki i zapraszam na recenzję! :)
Do tej pory na blogu pojawiły się dwa batoniki tej firmy, które okazały się się średnie, jak za swoją cenę. Co prawda nie wolno wyrabiać opinii na tak małej ilości przetestowanych rzeczy, ale po porażce z wersją jagoda-quinoa, nie chciałam zagłębiać się w nie dalej. No, ale dobrze, wariant jabłkowy musi się udać! Nieprawdaż?
Skład:
Wygląd i smak: Lifebary jabłkowy kusił mnie już od momentu, kiedy go kupiłam. Ładna szata graficzna wariant smakowy, który prawie ZAWSZE się udaje musiał być przeze mnie spróbowany. Błam do niego tak bardzo pozytywnie nastawiona, że w 90% wiedziałam, że mnie oczaruje swoim smakiem. Niestety bardzo się zawiodłam...Batonik dziwnie zapowiadał się tuż po samym otwarciu. Bardzo twardy, ziarnisty, ale w negatywny sposób i praktycznie nie pachnący cynamonem. Serio, miałam wrażenie, że on pachnie niczym, bo nie wyczułam ani cynamonu ani jabłek. Wielkie rozczarowanie na samym początku, a przecież skład zapowiadał się smakowicie! Jednak nie...
Batonik był bardzo dziwny podczas gryzienia. Niby miękki, ale przepełniony twardym słonecznikiem i innymi ziarnami. Baton nie był słodki, a nijaki i tylko lekko owocowy. Jabłek praktycznie nie czułam, a cynamon chyba gdzieś się ulotnił, bo nie było go praktycznie czuć. Jedyną rzeczą, która dawała o sobie wyraźnie znać to daktyle i ten nieszczęsny kiełkujący słonecznik, który tutaj nie pasował. Co prawda ten był lepszy od jagodowego, ale i tak bardzo przeciętny. Nie polecam!
Podsumowując:
6/10
Cena - ok. 7 zł sklep ekologiczny
Czy kupię ponownie? - Nie