No więc już wszystko pozaliczane, wyścigi się skończyły, a ja w końcu mam lżejszą głowę. NIESTETY nie udało mi się z matematyką i tak...mam poprawkę. Nie wiem jak to jest, ale czuję się paskudnie i źle. Czuję się jak nieudacznik i totalnie beznadziejna osoba, której w życiu się nic nigdy nie powodzi. Cóż...wakacje totalnie zrąbane, a szansa na bio-chem? HA-HA-HA :')
W każdym razie dziękuję za wszelkie kciuki, przydały się w innych przedmiotach :)
Wybaczcie mi też 3-dniową nieobecność na Waszych blogach, ale ciągle kułam do matematyki. Poprawiłam 4 oceny na dwójki i miałam już na prawdę ładnie na dwa, ale nie...ciągle za mało dla mojej ''kochanej'' matematyczki. Wakacje zjebane.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś trochę inaczej, bo haul w sobotę, a nie w niedzielę ;) Jutro za to pojawi się wpis o mojej nowej wegańskiej współpracy, ale teraz ciii ;) Zakupy były dosyć drogie, ale kupiłam dużo nowych przysmaków, które nigdy nie gościły w moim menu. Jesteście ciekawi? Zapraszam!
Zacznę od części owocowo-warzywnej, która jednak przeważała nad innymi ;) Tato sprezentował mi te prześliczne i OGROMNE mango, które kupił w Kauflandzie :) Łącznie było ich 6 sztuk, ale na zdjęciu widać tylko 3 - te najładniejsze. Oczywiście nie mogło zabraknąć jabłek, niestety są już coraz gorsze i mniej smaczne, a szkoda :( Oczywiście wpadły jeszcze kiełki! Bez nich dzień jest stracony :D W Biedronce upolowała w bardzo dobrej cenie dwa melony, które pachniały tak mocno, że kupiłam aż 2 sztuki :D Obie zjedzone już dawno na drugie śniadanie ;) Kalafior tato kupił w Kauflandzie za bodajże niecałe 2 zł! Tani, dobry i duuuży - poszedł na spółkę :D
W Piotrze i Pawle dorwałam na promocji białe szparagi - za 3 zł! Jakieś czyszczenie magazynu czy coś było i mogłam je sobie kupić tak tanio :) Co prawda białych nie bardzo lubię, ale ''lepszy rydz niż nic'' :) W wegańskim sklepie kupiłam sobie mój drugi ser wegański w życiu, wszędzie zachwalany ''violife''. Wzięłam dwa warianty - mozzarella w kostce za 8,90 zł i wędzony w plasterkach za 10,35 zł. Pokusiłam się jeszcze czeskie tofu z dynią, algami morskimi i innymi bajerami :D Cena to bodajże 6,40 zł. Nie wyszłam też bez przepysznych pasztetów! Już raz jadłam ten z suszonymi pomidorami więc kupiłam go ponownie, a przy okazji wzięłam też taki ze słonecznikiem :) Cena jednego wnosiła 8,80 zł.
Trochę poszalałam, ale jestem zadowolona i to chyba najważniejsze! Doszło też sporo zakupów ciuchowych, ale nic...może w wakacje do roboty pójdę :D
Mam nadzieję, że zakupy się podobają ;) W następnym tygodniu też szykują się fajne, bo mam więcej czasu na latanie po sklepach :D
Miłej soboty!