Od zawsze byłam kociarą. Taką co to znosi do domu wszystkie bezdomne kotki i jest dla nich jak mama. Jako dziecko udało mi się nawet zabrać kotka z okolicznej restauracyjki (oczywiście za zgodą właścicielki, która nie wierzyła, że złapię tego dzikiego kociaka). Tym sposobem doprowadzałam do szału moją mamę, która kotów nie cierpiała i takim oto sposobem, gdy na kolejnego kota sie zgodzić nie chciała, wymarzyłam sobie, ze jako „ta dorosła” będę mieć przynajmniej dwa. I co? I tak poznałam mojego męża, który to okazał się na koty drastycznie wręcz uczulony. Bida z nędzą…trzeba było szukać zastępstwa (nie dla męża;)). I oto w moich snach ukazał się cudny koteczek, który nie tylko zachwycił tez mojego Wojtusia, ale w takim samym stopniu opanował Jego marzenia jak i moje. KitchenAid… Elektryczny kociaczek, marzenie każdej gospodyni domowej, a raczej każdej uzależnionej od pięknych sprzętów kobiety. Szczęściem mym wszedł w moje posiadanie, dokładnie „szczęściem” bo oto raz powiedziałam do męża „kochanie, nie kupimy go – ja go wygram”, co oczywiście spotkało się z uśmiechem w stylu „moja żona marzycielka”… Ale żona marzycielka wpisała w Johna Google hasło „konkurs kitchenaid” i tak oto znalazła 3 i … wszystkie 3 wygrała. Do domu trafiły 3 kiciusie, antyalergiczne, piękne i kolorowe, a w dodatku mruczące wspaniale. Jeden został odsprzedany, a dwa zostawiliśmy nie mogąc zdecydować czy zostawiamy czerwony czy pastelowy niebieski, a że koty lubią chować się w parach to tak decydujemy już od roku. I tak właśnie po tym roku mogę sporo powiedzieć o tym:
Czy warto mieć KitchenAida
Obraźcie się na mnie ale w tej kwestii jak się domyślacie będę nieobiektywna uważając, że – warto. Ale trochę minusów też wytknę.
![kitchenaid4](http://www.peaceloveandcook.pl/wp-content/uploads/2015/01/kitchenaid4.jpg)
![Artisan-Kitchenaid](http://www.peaceloveandcook.pl/wp-content/uploads/2015/01/Artisan-Kitchenaid.jpg)
Plusy:
* Jest piękny – idealny sprzęt, który jest nie tylko praktyczny ale i piękny
* Duża paleta kolorów pozwala nam dobrać idealny do siebie i do kuchni
* Solidny, wykonany ze stali co czyni go wytrzymałym i …ciężkim, ale dzięki temu nie skacze po kuchni podczas wyrabiania ciasta drożdżowego
* Ubijaczka – genialna, dzięki planetarnemu ruchowi wręcz idealnie ubija pianę z białek
* Dzięki przystawkom wykonasz wszytko czego pragniesz, począwszy od otwierania puszek kończąc na domowym ravioli czy kiełbaskach. Nas najbardziej zachwycają nakładki do wyrobu makaronu, a domowy jest wręcz boski. Przystawki maja to do siebie, że łatwo się myją i szybko sie je montuje, a przy tym nie zajmują dużo miejsca
* Jest dość cichy
* Praktycznie czujesz, że znacząco ułatwia Ci pracę i pozwala na stworzenie masy domowych wypieków w znacznie krótszym czasie przygotowania
Minusy
* Cena… Nie wiem czy wiecie, ale cena w Polsce bije po portfelach utrzymując się w granicach 3000 zł, podczas gdy w USA kiciusia kupicie za 200-300$ (już nie wspominam jaki to wydatek na wielką, amerykańską kieszeń). Co ciekawe pierwszy KA też miał ogromną cenę, ale twórca marzył o tym, by był dostępny dla każdego i stworzył model, który każda Pani Domu będzie mogła mieć – szkoda tylko, ze nie w Polsce….
* Ceny przystawek – no niestety, ale jeśli chcielibyśmy mieć wszystkie to przekroczymy nawet dwukrotnie koszt zakupu kotka w Polsce. Policzyliśmy raz z mężem ile wychodzą tylko te „wymarzone” dla nas i… wyszłyby tyle co drugi robot KA. U nas stanęło na wałku do makaronu wraz z nakładką do spaghetti, dodatkowym mieszadle z silikonem (które ułatwia zbieranie kremów ze ścianek a nawet przygotowanie domowego masła) oraz maszynce do mielenia z nadziewarką do kiełbasy. Marzy nam się jeszcze przystawka do raviolli.
* Mycie w zmywarce – odradzam wkładanie rózgi do zmywarki. Co prawda jest na niej napisane, by tego nie robić, ale raz z biegu włożyłam i niestety zniknęło piękne patynowanie a pozostał paskudny mat.
Kitchen Aid to w sumie już dziadziuś – pierwszy powstał w 1905 roku, a model „K” z 1955 roku wizualnie jest prawie taki sam jak nowe modele, a nawet dostawki z niego podobno pasują do dzisiejszych modeli.
![images](http://www.peaceloveandcook.pl/wp-content/uploads/2015/01/images.jpg)
![tumblr_inline_ng7kldEVaN1qzm46j](http://www.peaceloveandcook.pl/wp-content/uploads/2015/01/tumblr_inline_ng7kldEVaN1qzm46j.jpg)
![kitchenaid2](http://www.peaceloveandcook.pl/wp-content/uploads/2015/01/kitchenaid2-800x534.jpg)
Żałuję, że w Polsce choć gama kolorów szeroka, to niestety nie aż tak jak w Stanach gdzie w ramach premiery książek kucharskich powstają specjalne modele kiciusiów ze wzorem okładki i gdzy Martha Steward ma nawet swój specjalny odcień niebieskiego KA. Zresztą zobaczcie sami jak bardzo spersonalizowane i urozmaicone mogą być te kociaczki:
![tumblr_luoo62Jq4c1qc3ao9o1_500](http://www.peaceloveandcook.pl/wp-content/uploads/2015/01/tumblr_luoo62Jq4c1qc3ao9o1_500.jpg)
![tumblr_mil8e1VWag1r780cno1_500](http://www.peaceloveandcook.pl/wp-content/uploads/2015/01/tumblr_mil8e1VWag1r780cno1_500.jpg)
![tumblr_moinfsrLrg1r1ad7ko1_500](http://www.peaceloveandcook.pl/wp-content/uploads/2015/01/tumblr_moinfsrLrg1r1ad7ko1_500.jpg)
![tumblr_n0qwg11TfU1qda13ko1_500](http://www.peaceloveandcook.pl/wp-content/uploads/2015/01/tumblr_n0qwg11TfU1qda13ko1_500.jpg)
![tumblr_m2aodoU0va1r0i65fo1_500](http://www.peaceloveandcook.pl/wp-content/uploads/2015/01/tumblr_m2aodoU0va1r0i65fo1_500.jpg)
![tumblr_nfnz36QPzL1r3uyqlo1_500](http://www.peaceloveandcook.pl/wp-content/uploads/2015/01/tumblr_nfnz36QPzL1r3uyqlo1_500.png)
Źródło zdjęć: Pinterest
![reekitchenaid](http://www.peaceloveandcook.pl/wp-content/uploads/2015/01/reekitchenaid.jpg)
*Źródło zdjęcia: thepionnerwoman.com