Nie wiem, ile dostałam już takich kopert. Czasem 200 złotych, czasem 174,28 i tuzin innych kwot. Pamiętam, że kiedy otworzyłam pierwsze takie pismo w sierpniu 2014 roku, to była to dla mnie taka nowość, że w pierwszej chwili pomyślałam oho, a założenie działalności miało być darmowe, a w następnej zwątpiłam. Dlaczego? Cena była na tyle niewysoka, że wydawała się prawdopodobna. O jakiej opłacie mowa?
O opłacie za założenie działalności gospodarczej, która nie istnieje, przeczytacie w dzisiejszym tekście. Postanowiłam jednak, że najkorzystniej dla nas wszystkich będzie, jeśli ten tekst napisze ktoś inny. Dlatego poprosiłam mojego męża, Radosza Pawlikowskiego, który jest radcą prawnym, żeby tym razem to on przejął bloga. Dzięki temu ja mam wolne, a Wy macie sprawdzoną dawkę wiedzy. Mam nadzieję, że przełoży nam wszystkim „z prawniczego na nasze”, o co chodzi w tej sytuacji i dlaczego nie trzeba odprowadzać żadnej z tych opłat.
Wielokrotnie spotykam się z sytuacją, kiedy młodzi przedsiębiorcy otrzymują „wezwanie do zapłaty” od podmiotów, których tytuły nawiązują do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Pomimo wielu ostrzeżeń na stronie www.ceidg.gov.pl oraz prowadzonej kampanii informacyjnej, wciąż wielu przedsiębiorców daje się nabrać na te wezwania do zapłaty.
Przykład pisma skierowanego do przedsiębiorcy


Na czym polega trik, na który łapią się młodzi przedsiębiorcy?
Pisma, które otrzymują przedsiębiorcy, za każdym razem wyglądają na pisma typowo „urzędowe”. Są na nich charakterystyczne czerwone pieczęci, jakich używają urzędy. Same podmioty nazywają się celowo w sposób bardzo zbliżony do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Ja spotkałem się m.in. z „Centralną Ewidencją o Działalności Gospodarczej” (w skrócie CEODG) oraz z „Centralną Ewidencją Firm i Działalności Gospodarczych” (w skrócie CEFIDG).
Niektóre pisma zawierają nawet kolejną „czerwoną pieczątkę” pracownika, który wymieniony jest z imienia, nazwiska i – co ważne – z funkcji, nazwanej oczywiście bardzo urzędowo. Pod pismem z CEODG podpisał się bowiem „Starszy Referent ds. Rozliczeń”. Co więcej, z „czerwonej pieczątki” możemy się dowiedzieć m.in., że pismo wysłał „Departament Podmiotów Gospodarczych, Wydział Rejestracji” – z pewnością każdy z nas od razu ma przed oczami ogromny budynek, z przynajmniej kilkoma departamentami i kilkunastoma wydziałami, w którym pracuje kilkuset urzędników.
Pisma zawierają także charakterystyczne druki polecenia przelewu, których wzór znamy wszyscy z poczty czy banków. W tym przypadku chodzi o to, żeby odbiorca wiadomości nie musiał trudzić się samodzielnym wypełnianiem „druczków”, tylko żeby mógł od razu wysłać przelew. Prosto i szybko.
Oczywiście nie mogło także zabraknąć równie typowego dla pism urzędowych powoływania się na przepisy. W piśmie od CEODG możemy m.in. przeczytać, że „Centralna Ewidencja Działalności Gospodarczej została utworzona w oparciu o art. 2 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej” – jest to sprytny zabieg, ponieważ zasadniczo zdanie to jest prawdziwe. KAŻDY podmiot gospodarczy może o sobie napisać, że został utworzony w oparciu o art. 2 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, bowiem artykuł ten definiuje działalność zarobkową . CEODG jest podmiotem prywatnym, zwykłą spółką z o.o., o czym niestety nie wspomina w treści pisma – zepsułoby to zapewne całą „urzędowość”. Ponadto, CEODG powołuje się również na art. 66 § 1 i 2 kodeksu cywilnego, podając go jako podstawę sporządzenia pisma. Nadmienić należy, że art. 66 k.c. dotyczy składania oferty oraz terminu związania tą ofertą, a zatem z „urzędowością” ma niewiele wspólnego.
W ten oto sprytny sposób, CEODG z jednej strony kształtuje treść „wezwania”, jakby było one urzędowym pismem, z drugiej strony zabezpiecza swoje interesy przed potencjalnymi zarzutami, wskazując w pokrętny i niezrozumiały dla każdego przedsiębiorcy sposób, że jest prywatnym podmiotem utworzonym na podstawie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, a pismo jest w rzeczywistości zwykłą ofertą w rozumieniu art. 66 k.c. Zdecydowana większość przedsiębiorców nie będzie sprawdzać treści przepisów, na które powołuje się CEODG, tylko przestraszy się pisma pełnego urzędniczego żargonu oraz „paragrafów”, po czym zapłaci wymaganą kwotę.
Czy działania podmiotów takich jak CEODG lub CEFIDG są legalne?
Pomimo używanych w treści pisma prawnych „wytrychów”, mających na celu ograniczenie odpowiedzialności podmiotów wysyłających te pisma, w mojej ocenie mogą być one sprzeczne z prawem. Większość przedsiębiorców wpłacających pieniądze zgodnie z treścią tych pism nie zdaje sobie sprawy z tego, za co właściwie płacą. Przedsiębiorcom wydaje się najczęściej, że płacą za sam fakt zarejestrowania działalności i wpisania ich do prawdziwej CEIDG, stanowiącej urzędowy rejestr przedsiębiorców – jak już pisałem powyżej, wynika to z „urzędowości” pisma oraz nazwy podmiotu łudząco podobnej do oryginalnej CEIDG. W rzeczywistości uiszczona opłata wpływa na rachunek prywatnego podmiotu, który prowadzi swój własny, prywatny „rejestr przedsiębiorców”, najczęściej w formie katalogu dostępnego w internecie – do czego ma zresztą prawo. Takie wprowadzanie w błąd może stanowić naruszenie przepisów ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, a konkretnie art. 5 oraz art. 16 ust. 1 – poprzez wprowadzające w błąd oznaczenie przedsiębiorstwa oraz stosowanie wprowadzającej w błąd reklamy. Wskazuje się także na potencjalną możliwość naruszenia art. 286 k.k., poprzez „doprowadzenie innej osoby do niekorzystnego rozporządzenia własnym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania”. Jednakże, według posiadanych przeze mnie informacji, prokuratury umarzają postępowania wszczynane w sprawie tych pism, a Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta uznał, że działanie to nie narusza przepisów o ochronie konkurencji. O fakcie „bezkarności” przedsiębiorców wysyłających te pisma świadczyć może sam fakt, że wciąż działają i wciąż wysyłają kolejne pisma do osób, które niedawno zarejestrowały swoją działalność.
Jakie jest zatem najlepsze rozwiązanie, aby nie dać się nabrać na takie „opłaty za wpis do rejestru”?
To proste – nie płacić.
Artykuł Opłata za wpis do rejestru przedsiębiorców – nie daj się nabrać! Przedsiębiorcza środa #6 pochodzi z serwisu Blog lifestylowy - olgaplaza.pl.