Kolejny weekend, więc przydało by się coś na deser, ale niezbyt słodkiego.
Tym razem mam do zaproponowania tartę na bazie daktyli, kokosu i czekolady.
Z dodatkiem odrobiny soku z limonki wyszła idealna, nie za słodka i nie za kwaśna.
Zaczynam od namoczenia daktyli w gorącej wodzie, muszą się moczyć minimum 30 minut.
Następnie zabieram się za przygotowanie musu:
Do kielicha blendera wsypuję wiórki kokosowe i miksuję do wytrącenia się tłuszczu kokosowego.
Potem zalewam je wodą, wsypuję sól i miksuję do uzyskania prawie gładkiej masy.
Dodaję rodzynki, znowu miksuję, dodaję ziarenka z laski wanilii i żelatynę.
Miksuję całość na wolnych obrotach do rozpuszczenia się żelatyny, do smaku dodaję sok z limonki.
Zarówno ilość rodzynek jak i sok z limonki dodałam według własnego smaku.
Mus wylewam do miski i odstawiam do wystudzenia.
Mus sobie stygnie, a ja przygotowuję spód tarty:
Czekoladę i olej kokosowy wkładam do garnuszka i rozpuszczam na najmniejszym płomieniu.
Do kielicha blendera wsypuję wiórki kokosowe,
miksuję na wysokich obrotach do wytrącenia się tłuszczu.
Daktyle odsączam z wody, sprawdzam czy na pewno nie ma w nich pestek, ponieważ ostatnio znalazłam kilka, to teraz uważam jak wkładam je do blendera.
Dodaję je do wiórków razem z czekoladą i olejem i miksuję na najwyższych obrotach.
Masę wykładam do foremki, wyklejam nią spód i boki.
Mi tym razem wyszło trochę za dużo ciasta, więc nadmiar wykorzystałam
i zrobiłam z niego pralinki.
Dodałam płatków migdałowych i ekstraktu waniliowego (
klik).
Wyszły bardzo smaczne, polecam:-)
Do tak wyklejonej formy wlałam mus kokosowo - rodzynkowy.
Na wierzch starłam na dużych oczkach czekoladę i odstawiłam do stężenia.
Gotowe:)))