Zaczynamy od ryby. Trzeba ją opłukać pod bieżącą wodą i wysuszyć papierowym ręcznikiem, następnie skropić sokiem z cytryny oraz oliwą z oliwek, oprószyć świeżo mieloną solą i pieprzem, odstawić na bok.
Czas na chutney. Cebulę i paprykę kroimy w drobną kostkę, mango przekrawamy na pół, wykrawamy pestkę i przy pomocy łyżeczki wyjmujemy miąższ z łupinek. W rondelku rozgrzewamy łyżkę oliwy, wrzucamy cebulę i smażymy, aż się zeszkli. Dorzucamy paprykę i dalej smażymy aż papryka puści wodę i trochę zmięknie. W międzyczasie w moździerzu rozgniatamy ostre papryczki, ja dorzuciłam lekko ponad jedną, bo nie przepadam za bardzo ostrym jedzeniem, ale ich ilość jest absolutnie dowolna w zależności od upodobań.
Do rondelka wrzucamy mango, wlewamy ocet i wino, wsypujemy cukier i żurawinę oraz papryczki. Wszystko musi się dusić aż będzie miało mniej więcej jednolitą konsystencję – część kawałków mango się rozpadnie, żurawina zmięknie. Cały czas mieszamy chutney raz na jakiś czas próbują czy nie jest za słodki/ostry/octowy, smaki równoważymy na bieżąco dodając cukru/octu/wina/wody. Uważajcie podczas gotowania – chutney nie może się przypalić, bo straci całkowicie smak. Jak już osiągnie dobrą konsystencję wyłączamy kuchenkę.
Włączamy piekarnik, 170-180 stopni, łososia w naczyniu żaroodpornym wstawiamy do środka na mniej więcej 20-25 minut, w zależności od grubości ryby. Po tym czasie wyłączamy piecyk i wyjmujemy rybę.
Jak chutney się dusi, a łosoś piecze bierzemy się za soczewicę. Wstawiamy wodę. Soczewicę płuczemy na sitku pod bieżącą wodą, gdy woda się zagotuje wrzucamy soczewicę i gotujemy 25-30 minut. Pod koniec czasu próbujemy czy jest miękka, jeśli tak – odlewamy wodę, soczewicę zostawiamy w naczyniu. Do rondelka z soczewicą wlewamy miód i listki rozmarynu, do smaku (ja dodałam półtorej łyżeczki miodu oraz listki z połowy gałązki rozmarynu). Całość podgrzewamy na wolnym ogniu, aż odparuje woda i wyłączamy kuchenkę.