Ten wrzesień pod względem intensywności przebija całe moje życie.
Zoya zafundowała mi bardzo romantyczną atmosferę na noc ze środy na czwartek. Co chwila musiałam z nią wychodzić lub zmywać podłogę. Nie zmrużyłam oka ani na sekundę. Po 5 trzeba było już wyjść z domu, żeby na 7 rano stawić się na egzaminie. Miałam przy sobie na szczęście silne ramię, inaczej chyba bym stchórzyła i nawet nie podeszła, no bo jak to ledwo widząc na oczy. Zdałam! Zdałam, by przejść przez zwariowany dzień, gdy nawet nie miałam chwili by usiąść na tyłku. Już wieczorem chciałam się wygodnie rozłożyć na kanapie, a tu telefon. Oblewamy. No jak mus to mus. Kolejna niemal bezsenna noc. Dawno się aż tak dobrze nie bawiłam. Wczoraj miałam jechać z siostrą do Krakowa po szczeniaka, ale moje plany uległy zmianie i znów wylądowałam po 3 w nocy w domu, po to by przygotować w końcu śniadanie godne 777 wpisu na blogu :D Mój organizm działa na jakiś podkręconych obrotach chyba, bo w ogóle nie odczuwam zmęczenia. A rachubę czasu to zatraciłam już kilka dni temu…
Tak jakby kogoś nieposiadającego snapa interesowało co u mnie xD
Dyniowy tofurnik kokosowo- różany z figą, pestkami dyni i kakaowcem Maliny, borówki, syrop z pędów sosny i masło orzechowe
Przepis:
250g tofu
3 łyżki puree z pieczonej dyni Hokkaido
2 łyżki wody różanej
Łyżka mąki kokosowej
Stewia
2- 3 łyżki mleka kokosowego
Garstka ziarna kakaowca
Figa, pestki dyni
Tofu blendujemy z dynią i wodą różaną. Przesiewamy mąkę i stewię, blendujemy i dodajemy mleko w razie potrzeby. Dodajemy garstkę ziarna kakaowca, mieszamy. Przekładamy do żaroodpornego naczynka, układamy figę, posypujemy pestkami i pieczemy w 180 stopniach około 30 minut. Studzimy w lodówce przez kilka godzin.
Podajemy z dodatkami.
Pam.