Agata: No to trafiłyśmy wreszcie do słynnego wśród blogerów kulinarnych Pook Pasta. Polecano, zachwalano – nam mimo to nie było tam po drodze. Dzisiaj odległość też się nie zmieniła, ale my jednak się uparłyśmy: „Idziemy tu!”.
Lokal, jak historia powiada, powstał z miłości do makaronu. Najpierw powstał
blog, a potem zrobił się offline, bo przeniósł się na realne Kabaty.
Oczko: Lokal! Lokal wizualnie dla mnie idealny. Widne, minimalistyczno - skandynawskie, a nawet deczko industrialne (lampy!) wnętrze, proste meble (by Ikea i europalety), na drewnianym parapecie doniczki z pomidorkami koktajlowymi i papryczkami. Ideał. Tylko głośno. A to za sprawą pracującego kuchennego wyciągu. Bo część kuchenną od Sali oddziela tylko niewysoka ścianka – lada. I nieco duszno. Za to grało włoskie rado – co „stylistycznie” ;) bardzo do makaronu mi pasuje ;) I słówko o karcie menu – kartka A4 wydruku z komputera. Dobry pomysł, bo pozwala na (praktycznie bezkosztową) zmianę menu nawet codziennie. A przy tym szybko można wymienić zniszczone przez klientów karty na nowe.
A.: Faktycznie – wystrój super! To także mój klimat. No fajnie, no! Krzesła, co prawda, mało wygodne, ale młode kupry wytrzymają wszystko. Przejdźmy do obsługi... no cóż... po przeczytaniu niekorzystnych opinii w Internecie, byłam trochę nastawiona negatywnie. Już na dzień dobry Ty czekałaś na kawę 10 min, mimo, że dodatkowo była tylko jedna para klientów. Moja kawa pojawiła się szybciej, ale to nie uratowało mojego końcowego złego nastawienia. No bo cholera! Chciałam makaron na śmietanie, a nie na oliwie – bo nie lubię. A tu głownie na oliwie i nie da się wymienić, bo nie! Ok, rozumiem, że przepis mógł przewidywać tylko oliwę, ale chyba na własną odpowiedzialność mogę prosić o podmianę? Uff! Udało się ostatecznie zamienić oliwę na śmietanę w fettuccine z kurkami. Och! Jakże wdzięczna jestem!
O.: Ja natomiast planowałam zamówić Fettucine z bobem i anchois, ale niestety dzisiaj tego lokal nie serwował. Pocieszyłam się więc Mezze rigate z jagnięcym ragu. Czy ono było faktycznie jagnięce, to nie wiem, bo nie rozróżniam, ale było smaczne. Porcja była odpowiednia – ani za duża, ani za mała. A do tego na wierzchu duża ilość płatków parmezanu. Sos dobrze doprawiony, z ziołowa nutą. Ja i moje kubki smakowe jesteśmy usatysfakcjonowani ;)
Na makaron nie czekałyśmy już długo. To dobrze, bo byłam już bardzo głodna (Kurczak spóźnił się kwadrans na spotkanie).
A.: Faktycznie makaron zrobili szybko. Moja teoria jest taka, że przyspieszenie było efektem wyciągnięcia przez Ciebie aparatu. No i tez to, że oprócz nas były jeszcze tylko 2 pary gości.
Mój makaron był naprawdę bardzo smaczny, a ilość parmezanu - na bogato ;) Tu zaplusowali! Warto było jednak gnać przez cała Warszawę na talerz klusek, jak podejrzewam po smaku (i czym się chwalą sami), robionych na miejscu przez kucharza.
O.: Przejdźmy zatem do obsługi. Pani kelnerka miła, ale sprawia wrażenie nieco zagubionej i nieśmiałej. Za mało jest zorientowana na klienta, bo na ten przykład po zjedzeniu przez nas makaronu i wypiciu kawy – nie podeszła zapytać się, czy czegoś jeszcze potrzebujemy. Mnie to nie przeszkadzało, ale bywają tacy, którzy lubią kiedy obsługa się nimi interesuje.
Ogólnie wrażenia po wizycie mam pozytywne – daję 5/6.
A.: Może i pani kelnerka nie biegała, ale za to te muchy! Latały i latały, bleh! Ale mimo wszystko daję dobrą, jak na mnie, notę 4+/6
___________________________________
Restauracja
Pook Pasta, al. KEN 21 (Ursynów – Kabaty)
* świętujemy oczywiście 5-lecie Pasta i Basta! :)