Bo niby czemu nie? Jeżeli nie jesteście jakoś bardzo tradycyjni, to możecie trochę pokombinować. Ja zdecydowanie, kombinuję. W tym roku będę na dwóch wigiliach: jednej tradycyjnej, drugiej zdecydowanie nie (tak myślę). W związku z tym, że święta spędzamy poza domem, mogę na swoich włościach, przedświątecznie eksperymentować. Tak powstał krem z pieczonych buraków z wędzonym serem. Poczęstowałam nim dzisiaj "Moich Ludzi" i oboje stwierdzili, że jest mega. Inna sprawa, że może chcieli być po prostu uprzejmi. Lepiej dla nich, żeby uprzejmi jednak nie byli :). Ale, ale... żeby nie było, też jadłam i też mi smakował. Jeżeli jednak wolicie trzymać się świątecznych tradycji, zróbcie tę zupę w innym terminie. Warto.
Składniki:
1 l bulionu warzywnego
6 średnich buraków
1 cebula
2 ząbki czosnku
1 łyżka octu winnego
sok z połowy cytryny
1 łyżeczka startego imbiru
1 łyżka natki pietruszki
garść startego wędzonego sera
sól
pieprz
olej rzepakowy
(przepis na 4 porcje)
Buraki myjemy, zawijamy w folię aluminiową i pieczemy godzinę w 180 stopniach. Po tym czasie obieramy je i kroimy w mniejsze kawałki. Pokrojoną cebulę i rozdrobniony czosnek, smażymy do lekkiego zrumienienia, dodajemy do nich buraki, imbir i smażymy 2 minuty. Całość zalewamy bulionem, dodajemy ocet, sok z cytryny, sól i świeżo zmielony pieprz. Gotujemy na małym ogniu 10 minut. Studzimy, miksujemy w blenderze. Jeżeli krem jest za gęsty, możecie do niego dolać bulionu, jeżeli za rzadki, pogotujcie go chwilę, zredukuje się. Ciepłą zupę posypujemy serem i natką. Można go podać również z grzankami.