Jak dla mnie, lepsze niż tylko ugotowane. Zupełnie nie miałam ich dzisiaj w planie. Wczoraj jednak, po rodzinnym spędzie, zostało mi parę ugotowanych ziemniaków, a jak wiadomo, nic się nie może zmarnować. Kolejny raz, coś mi w głowie świta, przeszłościowo. I chyba znowu wiąże się to z moją babcią. Ugotowane kopytka, przekrojone wzdłuż i smażone na żeliwnej patelni. Właśnie to: krojone wzdłuż, najbardziej pozostało mi w pamięci. Postanowiłam zrobić tak samo.
Składniki:
1 kg ziemniaków
około 2 szklanek mąki pszennej
1 jajko
sól
dodatkowo:
olej rzepakowy
pieprz
Ziemniaki obieramy i gotujemy do miękkości (ja użyłam gotowanych dzień wcześniej). Ziemniaki przeciskamy przez praskę, doprawiamy, dodajemy jajko i mąkę. Ilość mąki ciężko ustalić, ziemniaki przecież różnie się zachowują. Ciasto na kopytka musi być na tyle mączne, żeby można było bez problemu uformować z niego długi wałek. Nie przesadzajcie jednak z ilością mąki, lepiej solidniej posypać stolnicę, niż pakować całą mąkę w kluchy. Uformowany wałek lekko spłaszczamy nożem i odcinamy średniej wielkości kopytka. Wrzucamy je do gotującej wody i gotujemy około 2 minut od wypłynięcia na powierzchnię. Jeżeli chcecie je usmażyć, po prostu wrzucacie je po ugotowaniu na patelnię. Ja je jeszcze przed usmażeniem kroję wzdłuż, a po usmażeniu doprawiam świeżo mielonym pieprzem.