Jakie to było dooobre. Pierwszą porcję wchłonęliśmy na ciepło i na szybko, w biegu. Drugą zajadałam się po nieudanym Restaurant Week'u, na zimno i na spokojnie. Obie wersje były genialne. Spodziewam się, że nie każdy będzie się rozpływał nad tą potrawą, ale wiele osób może zaskoczyć.
Zaskakujcie więc.
Składniki:
3 średnie buraki
250 ml mleka kokosowego
1 cebula
2 ząbki czosnku
pół łyżeczki startego imbiru
pół łyżeczki curry
1 łyżeczki poszatkowanej natki pietruszki
sól
olej rzepakowy (można użyć kokosowego)
(przepis na 2-3 porcje)
Buraki wkładamy do folii aluminiowej i pieczemy około godziny w 180 stopniach. Po tym czasie obieramy je i kroimy w dowolne mniejsze kawałki (ja pokroiłam je w grube słupki). Cebulę i czosnek kroimy w drobną kostkę, obsmażamy je to zeszklenia, dodajemy imbir i curry, smażymy 30 sekund. Do cebuli dokładamy buraki i mleko kokosowe, doprawiamy solą, gotujemy jakieś 2 minuty. Posypujemy natką. Podajemy z ryżem.