Najbardziej w diecie roślinnej lubimy różnorodność i nieograniczone możliwości wykorzystywania produktów. Wspominając czasy przed weganizmem trudno znaleźć w naszych ówczesnych daniach jakieś ciekawe pozycje. Wszystko było takie oklepane i monotonne. Na śniadanie kanapki z serem lub wędliną, na obiad pierś z kurczaka, ryba lub makaron z mielonym mięsem, na kolacje znowu kanapki z serem i wędliną :). Jak już zaszaleliśmy to robiliśmy pizzę, oczywiście zawsze obowiązkowo musiało się na niej znaleźć dużo, dużo sera i salami. Oj, biedne były nasze żołądki i kubki smakowe :). Na szczęście zaczęliśmy w pewnym momencie bardziej interesować się tym co ląduje na naszych talerzach i szukać, czytać, poznawać nowe smaki, aż dotarliśmy do diety roślinnej i jej wspaniałych możliwości. No, ale przejdźmy do tematu, czyli kotletów. Kiedyś tradycyjne mielone były zawsze takie same, bez eksperymentów i zaskoczenia. Teraz chcąc zrobić kotlety trudno nam się zdecydować jaką wersję wybrać. Czy
soczewicowe,
buraczane,
brokułowe, ziemniaczane, dyniowe, szpinakowe,
grzybowe...wymieniać można długo :) Jednak udało nam się podjąć decyzję i tym razem zrobiliśmy kalafiorowe z kaszą jaglaną (inspiracja z przepisu
OlgiSmile).
Było warto! Oj było :) Zajadaliśmy je trzy dni i nam się nie znudziły.
Składniki (nam wyszło 11 sztuk, dosyć dużych):- szklanka suchej kaszy jaglanej;
- 2 szklanki wody (do zagotowania kaszy);
- 1 mały kalafior (użyliśmy odmiany Romanesco);
- 2 cebule;
- 2 ząbki czosnku;
- sol, pieprz do smaku;
- 1 łyżka przyprawy curry;
- oliwa z oliwek do smażenia;
- 2-3 łyżki mąki ziemniaczanej;
- 2 łyżki płatków jaglanych;
- 2-3 łyżki koperku (suszonego lub świeżego).
Sposób przygotowania: Gotujemy kaszę jaglaną (około 20 minut). Odstawiamy do wystygnięcia. Na rozgrzanej oliwie podsmażamy drobno posiekaną cebulę, czosnek oraz rozdrobniony kalafior (najlepiej zrobić to w blenderze). Dodajemy trochę soli, pieprzu i curry. Dusimy około 10 minut. Następnie łączymy z kaszą jaglaną, wsypujemy mąkę ziemniaczaną, płatki jaglane, koperek i dokładnie wszystko razem mieszamy na w miarę gładką masę. Doprawiamy ewentualnie do smaku i formujemy kotlety. Smażymy z obu stron po kilka minut, aż kotlety się zarumienią. Gotowe!
Pierwszego dnia zjedliśmy kotlety w towarzystwie puree ziemniaczano-dyniowego (nasze ulubione ostatnio) wraz z sałatą lodową.
Drugiego dnia z kopytkami ziemniaczano-dyniowymi, gotowaną brukselką i sosem pieczarkowym.
Dzień trzeci to kotlety podgrzane w sosie pomidorowym z kalafiorem i puree dyniowo-marchewkowe.
Smacznego :)