Jak udał się Wam weekend? My spędziliśmy go bardzo przyjemnie nad jeziorem w naszej ulubionej miejscowości Überlingen. Przedeptaliśmy dziesiątki kilometrów, powygrzewaliśmy trochę ciała w słońcu i ogólnie się relaksowaliśmy. Świętowaliśmy również zaliczenie egzaminu językowego oraz snuliśmy plany na naszą najbliższą, świetlaną przyszłość :) Wróćmy jednak do tematu bloga, czyli jedzenia. W Niemczech zaczął się właśnie sezon na czosnek niedźwiedzi, wężymord oraz powoli zaczynają rządzić szparagi (póki co z południa Europy). Dlatego też, te właśnie składniki zagościły ostatnio w naszej kuchni :)
Zacznijmy od czosnku niedźwiedziego, który kupić można tutaj wszędzie. W Polsce chyba jest z tym większy problem :( Nabyliśmy ostatnio kilka opakowań (w dyskoncie ekologiczny kosztuje ok. 1,80Euro/150g), a ostatnio podczas spaceru natrafiliśmy na piękną polanę pełną tej pyszne roślinki :) Pierwsze co przyszło nam do głowy to zrobienie pesto, więc tak też uczyniliśmy.
Składniki:- 150g czosnku niedźwiedziego;
- spora garść orzechów nerkowca (mogą być tez inne);
- szczypta soli;
- około 100ml oliwy z oliwek.
Sposób przygotowania: Wszystkie składniki umieszczamy w blenderze i miksujemy kilka minut. Spożywamy od razu z ulubionym makaronem, a jak nie mamy w tej chwili ochoty, to przekładamy do słoiczków (najlepiej z góry polać jeszcze oliwą) i trzymamy w lodówce. Możemy używać go jako pesto właśnie lub po prostu posmarować kanapkę, czy też dodawać do zup, sosów itp.
Powyżej kanapka z pesto, białym serkiem VioLife Creamy Original, ogórkiem i pomidorem.
Kolejne popularne w Niemczech warzywo to wężymord (tu zwane czarnym korzeniem). Jedliśmy je pierwszy raz w życiu i trzeba przyznać, ze był to ciekawy smak. Minusem jest jednak obieranie tego korzonka. Wszystko dookoła brudzi się i lepi :( Znaleźliśmy w gazecie przepis na zupę-krem z wężymordu z dodatkiem pomarańczy i taką właśnie polewkę sobie zaserwowaliśmy. Jako dodatek - pesto z czosnku niedźwiedziego :)
Powyżej sos z pieczarek i czerwonej soczewicy. Zjedzony został z niezawodną kaszą gryczaną oraz szparagami z wody.
Nie mogło obyć się oczywiście bez pieczonych warzywek :)
Z kamperowej kuchni: makaron ryżowy + pieczarki + sos chiński ze słoika + bób ze słoika :)
Po powrocie z wojaży szybki obiad jest jak najbardziej wskazany. Dziś zajadaliśmy puree ziemniaczano-pasternakowe + gryczano-warzywne kotlety (kupne) + szparagi + sos cebulowy z suszonymi pomidorami.
Na zakończenie trochę słodkości :) Torcik czekoladowy z ryżową bitą śmietaną (kupna, w sprayu).
Pierwsze moczenie nóg w tym sezonie zaliczone :) Na kąpiele jednak trzeba jeszcze trochę poczekać.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Wspaniałego oraz słonecznego tygodnia wszystkim życzymy!