Zdarza się, że niektórym osobom brakuje jajek po przejściu na weganizm. Cóż, zdarza się i tak. Ja akurat takiego braku nigdy nie odczułem i zapachu samych jaj także nie określiłbym jako "miły". Kiedy moja mama robi sobie rano omleta i dodaje do niego jajko, a potem umieszcza na rozgrzanej patelni, jest to sytuacja w której najchętniej zatykam nos. Całe szczęście, że istnieje coś takiego jak olej kokosowy - ten z kolei pachnie przepięknie i łagodzi całą sprawę.
Właśnie, można zatkać nos, przeboleć kilkanaście minut, a potem któregoś razu przygotować pachnącą ciecierzycnicę. Bazą ciecierzycnicy, analogicznie jak przy tofucznicy, jest ciecierzyca. Absolutnie nie ma nic wspólnego z jajecznicą (no, może patelnię) - nie smakuje jak jajecznica, nie pachnie jak jajecznica. Tutaj w wersji pomidorowej i z obowiązkowym zielonym dodatkiem w postaci brokułu - i dla smaku, i dla koloru, i dla wartości odżywczych. Doprawiona aromatycznymi przyprawami - imbirem, kurkumą, papryką, chilli. A jeśli ktoś chce uzyskać zapach/smak jajek, to musi się potrudzić z zakupem czarnej soli ;)
Pomidorowa ciecierzycnica z brokułem
(1 porcja)
- 2/3 szklanki ciecierzycy (120g) + woda
- 1 niewielki brokuł
- 1 szklanka wody
- 3 łyżki koncentratu pomidorowego
- 1/2 łyżeczki papryki słodkiej
- 1/2 łyżeczki imbiru
- 1/3 łyżeczki kurkumy
- 1/3 łyżeczki chilli
- szczypta soli himalajskiej
- Ciecierzycę płuczemy i namaczamy w wodzie przez co najmniej 12 godzin. Następnie gotujemy przez 30 minut.
- Ciecierzycę odsączamy, dodajemy przyprawy i rozmiażdżamy dokładnie za pomocą praski/tłuczka do ziemniaków dolewając 1 szklankę wody. Łączymy z koncentratem pomidorowym.
- Brokuł dzielimy na róże. Patelnię rozgrzewamy i umieszczamy na niej masę. Wrzucamy różyczki brokułu i gotujemy pod przykryciem na średnim ogniu przez 3-4 minuty. Mieszamy dokładnie, przekładamy na talerz, ewentualnie solimy wedle smaku na talerzu.