Upiec wegańskie ciasto wcale nie jest trudno. Naprawdę, wyrzucenie z listy składników w przepisie jajek, masła, miodu, śmietany czy nawet smalcu, nie jest przedsięwzięciem, które skończy się totalną klapą. Nawet jeśli mówimy o tak ekstremalnie niewegańskim cieście jak brownie. Przy którym widnieje tradycyjnie "4 jajka, kostka masła".
Doszliśmy już zatem do faktu, że zrobienie wegańskiego ciasta, na bazie zwykłej mąki pszennej, cukru, oleju, nie jest misją z góry skazaną. Z brownies robiłem już np. brownie z awokado, brownie z tahini z gruszkami, brownie z buraka, z cukinii, z marchewki... Jednak bodźcem do rozwoju (także i kulinarnego) jest podnoszenie sobie poprzeczki. Stwórzmy zatem brownie bez niczego (ale przecież nie z powietrza). Zero cukru, zero tłuszczu, zero jajek, zero masła, zero glutenu, a nawet i... mąki. Słowem, #czystamicha jak łza, w przeciwieństwie do wielu potraw i zdjęć tak otagowanych. Z czego więc może być zrobione?
Z samych nieprzetworzonych i pełnowartościowych składników - z ciecierzycy, z namoczonej kaszy gryczanej, zmielonego siemienia lnianego, słodzone daktylami, z nutą mięty idealnie pasującą do solidnej porcji kakao. Pragnąc jednak dodać jeszcze coś "extra" do pierwotnej próby, powtórzyłem wypiek. W cieście dodatkowo ulokowałem... buraka. I muszę przyznać, że to właśnie ta wersja przypadła mi do gustu o wiele bardziej.
Brownie ma wspaniałą konsystencję, jest odpowiednio wilgotne (burak i siemię - koniecznie!), intensywnie czekoladowe, dostatecznie słodkie, a wyczuwalna po konsumpcji nuta mięty idealnie pasuje do kakao (czy ktoś jeszcze nie próbował sławnego czeko sosu z miętą?). Dodatek soli także jest tutaj pożądany - wyostrza smak całości, dzięki czemu ciasto jeszcze bardziej zyskuje. Dla wprowadzenia pewnej odmiany, zdecydowałem się na bonusową dawkę kakao w postaci kakaowych esów-floresów na wierzchu.
Być może brownie okaże się aż tak dobre, że jak ja będziecie powodem zniknięcia połowy blachy za jednym podejściem? Potem przypomnicie sobie, że "przecież wypadałoby zrobić zdjęcia...". A drugą połowę zaś rozdzielicie między resztę rodziny, która uraduje Wasze serca potwierdzającym jednogłośnym pianiem: "To jest naprawdę pyszne!".
To właśnie oznacza, że znalazłem brownie idealne. Przy tym najzdrowsze, jakie internety wydały i z pewnością jedno z najlepszych. Zawiera dużo błonnika, żelaza, potasu, kwasu foliowego, magnezu, kwasy tłuszczowe Omega-3, dające energię węglowodany i... bla bla bla... wiele innych pożytecznych rzeczy.
Ale dobra dobra, już nie przedłużam, w końcu weszliście tu po przepis!
Uwaga: to brownie ma zdecydowanie lepszą konsystencję i smak po schłodzeniu, jednak ich pełni nabierze dopiero po całej nocy spędzonej w lodówce (ten zapach...). Choć może to wymagać niesamowitej siły woli, naprawdę
warto!Idealne brownie z ciecierzycy(porcja na dużą blachę - 1 szklanka ciecierzycy (180g) + woda
- 2/3 szklanki niepalonej kaszy gryczanej (120g) + woda
- 1 szklanka suszonych daktyli (130g) + 1 szklanka wody
- 2 spore buraki (około 40dag; użyłem buraków podłużnych i takie też polecam)
- 5 pełnych łyżek kakao
- 1/3 szklanki siemienia lnianego // 4 łyżki (40g) + 1 szklanka wody
- 5 łyżek suszonej mięty
- 1/3 łyżeczki soli himalajskiej
- 1/3 łyżeczki sody oczyszczonej
sos: 2 pełne łyżki kakao + 6-7 łyżek wody
- Namaczamy poszczególne składniki: 1) ciecierzycę na 12 godzin; 2) kaszę gryczaną płuczemy i moczymy na co najmniej 4 godziny; 3) daktyle kroimy na kawałki i zalewamy 1 szklanką wody na noc, by zmiękły.
- Ciecierzycę gotujemy przez 25-30 minut, a kaszę odsączamy na sicie (nie przepłukujemy). Siemię lniane mielimy w młynku wraz z suszoną miętą, i powstałą mączkę zalewamy 1 szklanką wody, mieszamy dokładnie i odstawiamy. Buraki obieramy i ścieramy na drobnych oczkach tarki. Ugotowaną ciecierzycę płuczemy i odsączamy, a składniki na sos (2 łyżki kakao i wodę) łączymy ze sobą i mieszamy na gładki i lśniący sos.
- Rozgrzewamy piekarnik na 180*C, blachę wykładamy papierem do pieczenia. Do ciecierzycy dodajemy namoczoną kaszę gryczaną i daktyle wraz z wodą, w której się moczyły. Miksujemy blenderem na gładko.
- Dorzucamy do masy starte buraki (nie odciskamy), kakao, sól, sodę i wielkie miętowe "flax egg". Blendujemy raz jeszcze do otrzymania gładkiej masy, która wygląda jak na zdjęciu powyżej.
- Ciasto wykładamy na przygotowaną blachę, wyrównujemy i polewamy sosem. Tworzymy esy-floresy przy pomocy wykałaczki i posypujemy całość wiórkami kokosowymi. Pieczemy przez 35-40 minut.
- Wyjmujemy z piekarnika i koniecznie studzimy przez krojeniem i konsumpcją. Opcja polecana (choć niezwykle trudna w wykonaniu...): odstawić na noc do lodówki.
PRO-TIP: Jeśli pragniesz posiłku rodem z takich, które omamiają kubki smakowe doprowadzając je do wegańskiej ekstazy, to ukręć lody bananowe (w zimę warto dodać trochę chilli) i wkrój do nich powyższe brownie - #foodgasm gwarantowany! :D Sądzę także, że brownie dobrze zniesie mrożenie, więc jeśli jakimś cudem choć trochę się ostanie, to istnieje sposób zatrzymania go przy sobie (niekoniecznie od razu w żołądku) na dłużej!