Od jakiegoś czasu w mojej lodówce stała puszka z mlekiem kokosowym. Długo nie wiedziałam jak je wykorzystać, za azjatycką kuchnią, w której jest bardzo popularne, nie przepadam. Jednak szkoda mi było żeby tak po prostu stało nieruszone jeszcze przez kilka miesięcy, więc postanowiłam wykorzystać je do czegoś słodkiego. Tak powstały muffinki kokosowe, do których dodałam białą czekoladę :) Uwaga! Z tego przepisu wychodzi około 50 babeczek! Więc dobrze przygotować je na jakieś przyjęcie lub przynajmniej mieć w zasięgu dużo osób które je zjedzą :)
40 minut + czas na pieczenie
kilkanaście osób
* 4 szklanki mąki pszennej
* 3 łyżeczki proszku do pieczenia
* łyżeczka soli
* 1,5 szklanki cukru
* 200g masła
* 300ml mleka kokosowego
* 200ml mleka
* 3 jajka
* 200g białej czekolady
* 250g wiórków kokosowych
Mąkę, proszek do pieczenia oraz sól przesiewamy razem do miski. Dodajemy cukier i mieszamy wszystko dokładnie. W rondelku rozpuszczamy masło, do którego wlewamy mleko i mleko kokosowe. Odstawiamy do całkowitego przestudzenia na 5 minut, po czym dodajemy rozbełtane jajka.
Stopniowo dodajemy mokre składniki do suchych, wszystko dokładnie mieszając. Połowę czekolady ścieramy na tarce lub siekamy i dodajemy do masy razem z 200g wiórków kokosowych. Mieszamy wszystko dokładnie konsystencja powinna być mokra, lejąca, ale bardzo gęsta.
Formę do muffinek wykładamy papilotkami. Napełniamy je ciastem do połowy wysokości, ponieważ babeczki znacznie urosną. Wkładamy je do piekarnika nagrzanego do 175ºC na około 20 minut, aż wierzch się przyrumieni.
Pozostałą ilość czekolady roztapiamy w kąpieli wodnej (w misce umieszczonej nad garnkiem z gotującą się wodą tak, by dno miski nie dotykało powierzchni wody i sama para ją ogrzewała). Rozpuszczoną czekoladą delikatnie smarujemy wierzch wystudzonej babeczki (ja użyłam pędzelka do ciast, żeby pokryć je bardzo cienką warstwą z wierzchu) po czym obtaczamy w wiórkach tak, by pokryły mokrą czekoladę i zapewniły 'suchy' wierzch. Otrzepujemy z nadmiaru i podajemy. Smacznego! :)