Czyli prawdziwe, ogromne, amerykańskie ciastka. Mocno maślane, z dodatkiem dużej ilości czekolady. Pierwszy raz kosztowałam takich w Marks&Spencer i od razu przepadłam :) Przepis niesamowicie prosty a składniki tak podstawowe że łatwo je znaleźć w domowych szafkach czy lodówce. Robią się szybko, a cieszyć się nimi można długo. Czego chcieć więcej?
20 minut + czas na pieczenie
5-6 osób
* 100g masła
* 175g mąki
* pół łyżeczki proszku do pieczenia
* 100g brązowego cukru
* 60g białego cukru
* łyżeczka cukru wanilinowego
* jajko
* 300g czekolady
Masło (miękkie) ucieramy z cukrem, aż masa stanie się jednolita. Po kilku minutach miksowania dodajemy jajko i znowu miksujemy przez kilka minut, aż masa delikatnie zbieleje. Do osobnej miski przesiewamy mąkę z proszkiem i dodajemy do wcześniej przygotowanej masy. Miksujemy wszystko jeszcze raz do połączenia składników. Masa będzie bardzo miękka.
Czekoladę łamiemy na kostki, po czym każdą kostkę na kilka części, by powstały małe kawałki. Część czekolady można zastąpić również dowolnymi orzechami. Dodajemy ją do masy i tym razem delikatnie mieszamy wszystko łyżką.
Ciasto nakładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia pamiętając, by zachować odstępy między ciastkami gdyż się rozleją. Układamy je łyżką formując kulki wielkości orzecha włoskiego, po czym bardzo delikatnie spłaszczamy. Blachę wkładamy do piekarnika nagrzanego do 160ºC na 10-15 minut, aż brzegi ciastek zaczną się brązowić. Wyciągamy je kiedy jeszcze są miękkie, i pozostawiamy do wystudzenia na papierze. Podajemy. Smacznego! :)